Dwa miesiące później, 24 grudnia
*Oczami Laury*
Te dwa miesiące mineły mi dziwnie. Dlaczego? Bo z jednej strony chciało mi się płakać po tym co zrobił Ross, a z drugiej śmiać i cieszyć, że mam takiego przyjaciela jak Charlie. No właśnie Ross... Powiedział mi, że uwaga cytuję: ,,jest mu naprawdę przykro po tym co zrobił i rozumie, że teraz nie chcę z nim być i, że poczeka. Bo dla ukochanych osób warto czekać''. Nie powiem, bo go kocham, ale musi mieć chłopak karę, bo jak to się mówi ,,Jeśli kocha, to poczeka''.uujcjuj Ale jesteśmy przyjaciółmi. Zakończyliśmy pracę na planie ,,Austin'a&Ally''.
Zapomniałabym... Mamy trzy nowe parki. Szybko mówiąc:
Vanessa + Riker
Rydel + Ellington
Raini + Calum
Bardzo się z tego ciesze, ale przyznam, że lepiej by to brzmiało dodatkowo ze mną i Ross'em (Laura + Ross).
Czas szybko mija, dziś już wigilia. Z tej okazji trzeba przystroić choinkę i dokończyć już prawie zrobione dania na naszą kolację wigilijną oraz zakupić prezenty, nie wiem jak inni, ale ja w tym roku nie mam kupionego dosłownie NIC.
Ale wracając do teraźniejszości... Jest godzina 08:00. Mszę się szybko ubrać i na ogół sporządzić, bo jak już wspomniałam nie mam prezentów, a sklepy dziś czynne są tylko do 14:00.
Szybko ubrałam się ciepło i wyszłam z domu do centrum. Krążyłam w kółko oarę razy. Miałam już zakupione prezenty dla Rydel-kosmetyki, Rocky'iego i Ross'a- nowe gitary w ich ulubionych kolorach (zielony i żółty), dla Riker'a bryloczek do kluczy z logo ich zespołu, Ell'a nowe pałeczki z napisem ,,Come One Get LOUD'', tylko nie miałam nic dla Vanessy.
Rozmyślałam tak nad prezentem dla brunetki i nagle na kogoś wpadłam.
Wszystkie torby wyleciały mi z rąk, a ja wylądowałam na ziemi.
-Ja... bardzo przepraszam... nie widziałam Cię- mówiłam zbierając zakupy.
-Nic się nie stało Lau...- zaraz, zaraz znam ten głos. Przecież to Ross- Daj pomogę- powiedział, pomógł mi wstać i zabrał ode mnie trochę podarunków.
-Dzięki... skąd ty się tutaj znalazłeś?-zapytałam
-To ty nie wiesz skąd się biorą dzieci?- zapytał śmiejąc się.
-To akórat wiem, ale ja się pytam serio.
---------------------------
Hej jak się podoba? Ten rozdział pisałyśmy z Karoliną po raz pierwszy. Komentujcie <33
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Ogłoszenie parafialne ;c
Nie wiem, kiedy będzie next, ponieważ nie to, że nie mam pomysłu, bo mam, ale nie wiem jak to złożyć w całość tak aby wyszedł fajny rozdział..
Kocham <3
-Julia-
Kocham <3
-Julia-
niedziela, 29 grudnia 2013
Rozdział 12. Powrót do domu.
Rozdział 12. Powrót do domu
Przez ponad 2 miesiące byłem na obozie z kumplami. Dziś wracam do domu, ciekawe co się działo pod moją nie obecność..-rozmyślałem jadąc do domu.
Po kolejnej godzinie jazdy wreszcie dotarłem pod dom. Po chwili gdy otwarłem drzwi
zauważyłem moją kochaną Rydel.
-Hej sis-zacząłem- coś mnie omineło?-zapytałem zaciekawiony
-Witaj braciszku, i do żeby trochę- zaśmiała się
-Mam czas-oznajmiłem uśmiechając się szeroko
Ryd (Rydel) opowiedziała mi między innymi o tym, ze Ross chodzi z Laurą, oraz, że teraz pewnie wracają od psychologa.
*Narrator*
W czasie gdy Rydel opowiadała swojemu bratu (Rylandowi) o Raurze do ich domu przyszedł zrozpaczony Ross.
-Jezus, Maria.. Ross co ci się stało?-zapytała z nutą zdziwienia i zdenerwowania blondynka
-Jestem debilem!-wykrzyczał na cały głos Ross
-Ale dlaczego?-dopytywała
-Pocałowałem taką jedną dziewczynę, a Lau się dowiedziała
-Ross myślałam, że ją kochasz
-Bo kocham, nie wiem co mi odpierdoliło
-DO ŁÓŻEK WSZYSCY!-Zawołała Stormie wraz z mężem Markiem (rodzice Lynch).
-Ross miał dość i poszedł nie odzywając się słowem do nikogo.
-Mamo, Tato, wróciliście z Europy- powiedziała uradowana Rydel rzucając się na rodziców
-Tak, a teraz spać!-Odezwał się Mark
-Ale tato!-Zawołali wszyscy z wyrzutem
-Nie ma Ale!- po tych słowach wszyscy w ekspresowym tępie pobieli do swoich pokoi.
Następnego dnia *Oczami Laury*
Obudziłam się rano czując, że leżę na czyimś torsie (klatce piersiowej). Po chwili zorientowałam się, że to Charlie, który obejmował mnie ramieniem.
Nie wiedząc czemu nie przeszkadzało mi to, a wręcz podobało.
-Przepraszam, że cię przytulam i że w ogóle leżymy razem- usłyszałam głos za mną. Nie był to nikt inny jak Charlie.
-Nie masz za co-oznajmiłam i uśmiechnęłam się
-Skoro tak mówisz... Może coś zjemy? Co powiesz na naleśniki?-zapytał
-Pewnie, pomogę ci
Po chwili byliśmy w kuchni bruneta, a ja wpadłam na szatański pomysł. Po chwili z całej siły dmuchnęłam mąką niebieskookiemu prosto w twarz. Chwilę później on zrobił to samo. Po mimo tego, że byliśmy cali brudni kończyliśmy robienie, a po chwili dekorowanie naszych naleśników.
Po 10 minutach skończyliśmy pałaszować (jeść) nasze danie... Było wręcz wyborne.
Później zczepałam z siebie mąkę, przebrałam się w swoje wczorajsze ciuchy i szłam w stronę domu.
-Julia-
Hejka, jak się podoba?
Mam współ autorkę bloga, na razie ten rozdział jest jeszcze mój.
Komentujcie ;*
Przez ponad 2 miesiące byłem na obozie z kumplami. Dziś wracam do domu, ciekawe co się działo pod moją nie obecność..-rozmyślałem jadąc do domu.
Po kolejnej godzinie jazdy wreszcie dotarłem pod dom. Po chwili gdy otwarłem drzwi
zauważyłem moją kochaną Rydel.
-Hej sis-zacząłem- coś mnie omineło?-zapytałem zaciekawiony
-Witaj braciszku, i do żeby trochę- zaśmiała się
-Mam czas-oznajmiłem uśmiechając się szeroko
Ryd (Rydel) opowiedziała mi między innymi o tym, ze Ross chodzi z Laurą, oraz, że teraz pewnie wracają od psychologa.
*Narrator*
W czasie gdy Rydel opowiadała swojemu bratu (Rylandowi) o Raurze do ich domu przyszedł zrozpaczony Ross.
-Jezus, Maria.. Ross co ci się stało?-zapytała z nutą zdziwienia i zdenerwowania blondynka
-Jestem debilem!-wykrzyczał na cały głos Ross
-Ale dlaczego?-dopytywała
-Pocałowałem taką jedną dziewczynę, a Lau się dowiedziała
-Ross myślałam, że ją kochasz
-Bo kocham, nie wiem co mi odpierdoliło
-DO ŁÓŻEK WSZYSCY!-Zawołała Stormie wraz z mężem Markiem (rodzice Lynch).
-Ross miał dość i poszedł nie odzywając się słowem do nikogo.
-Mamo, Tato, wróciliście z Europy- powiedziała uradowana Rydel rzucając się na rodziców
-Tak, a teraz spać!-Odezwał się Mark
-Ale tato!-Zawołali wszyscy z wyrzutem
-Nie ma Ale!- po tych słowach wszyscy w ekspresowym tępie pobieli do swoich pokoi.
Następnego dnia *Oczami Laury*
Obudziłam się rano czując, że leżę na czyimś torsie (klatce piersiowej). Po chwili zorientowałam się, że to Charlie, który obejmował mnie ramieniem.
Nie wiedząc czemu nie przeszkadzało mi to, a wręcz podobało.
-Przepraszam, że cię przytulam i że w ogóle leżymy razem- usłyszałam głos za mną. Nie był to nikt inny jak Charlie.
-Nie masz za co-oznajmiłam i uśmiechnęłam się
-Skoro tak mówisz... Może coś zjemy? Co powiesz na naleśniki?-zapytał
-Pewnie, pomogę ci
Po chwili byliśmy w kuchni bruneta, a ja wpadłam na szatański pomysł. Po chwili z całej siły dmuchnęłam mąką niebieskookiemu prosto w twarz. Chwilę później on zrobił to samo. Po mimo tego, że byliśmy cali brudni kończyliśmy robienie, a po chwili dekorowanie naszych naleśników.
Po 10 minutach skończyliśmy pałaszować (jeść) nasze danie... Było wręcz wyborne.
Później zczepałam z siebie mąkę, przebrałam się w swoje wczorajsze ciuchy i szłam w stronę domu.
-Julia-
Hejka, jak się podoba?
Mam współ autorkę bloga, na razie ten rozdział jest jeszcze mój.
Komentujcie ;*
sobota, 28 grudnia 2013
Przeczytajcie misiaczki
A więc..Przeczytałam przed chwilą komentarz i chcę powiedzieć, że nie teraz i sądzę, że nie prędko zrealizuję plany co do naszej kochanej raury <3 Narazie nie teraz, ale obiecuję, że zrealizuję te plany.
Kocham <33
-Julia-
Kocham <33
-Julia-
Rozdział 11. ,,Jeju co ci się stało"
...
Aż nagle wpadła na pewnego chłopaka...
Był to uroczy, przystojny niebieskooki, dość wysoki i umięśniony brunet. Po mimo tego, że było już dosyć ciemno Laura dobrze widziała twarz i ciało chłopaka, który przerwał ciszę:
-Hej, przepraszam, że... Jeju co ci się stało- zapytał zaraz po tym gdy zobaczył podkrążone i czerwone oczy brązowookiej z wyczuwalną troską w głosie.
-Nie, to ja przepraszam. Zamyśliłam się.- powiedziała dziewczyna
-Niech zgadnę... Chłopak?
-Ta. A tak w ogóle to jestem Laura, a ty?
-Ja jestem Charlie. Pozwolisz, że opowiem ci coś o sobie. Usiądziesz?-Zaproponował słodki brunet i wskazał na nieopodal stojącą ławkę
-Pewnie, ale muszę się ''ogarnąć''-oznajmiła i wytarła twarz churteczką do demakijażu, którą na wszelkinwypadek miała w swojej torebce. Następnie wyjeła z niej tusz do rzęs i szybko przeciągeła szczoteczką na której znajdował się tusz swoje naturalnie dość długie rzęsy.
-Jest ciemno, jak ty potrafisz się malować?-zapytał ździwiony a jednocześnie zaciekawiony Charlie.
-Mam wprawę, mogę cię kiedyś nauczyć-zaproponowała brunetka
-Dzięki za kuszącą propozycję, a
le chyba jednak nie skorzystam-powiedział po czym obaj wybuchli śmiechem.
Laura przy Charlie'm choć na jakiś czas zapomniała o jej zmartwienzwiązanych z Ross'em. Sama nie wiedziała czemu, ale czuła jakby znała Charlie'go od zawsze- dobrze im się rozmawiało, w swoim towarzystwie mogli być po prostu sobą.
Lau przysiadła się do nowego kolegi a on zaczął opowiadać:
-A więc tak... Niedawno skończyłem upragnione 18 lat. Glaczego upragnione?- tu chłopiec się zawiesił, ale sam nie wiedział czemu postanowił zwierzyć się dziewczynie-Upragnione, bo po skończeniu 18 lat musiałem opuścić dom dziecka, w którym byłem, ponieważ gdy jeszcze byłem dzieckiem oddali mnie tam, nawet nie wiem z jakiego powodu. Ale no trudno, pewnie mnie nie kohali-wyznał i posmutniał.-Kocham tańczyć grać na gitarze, rysować a nawet śpiewać-kontynułował-To chyba wszystko..-zakończył
*Oczami Charlie'go*
Gdy opowiadałem Laurze o sobie widziałem, że mnie słucha ale i współczuje.
-Tak mi przykro. Moi rodzice nie żyją, mieli wypadek lotniczy.-powiedziała, a ja już nic nie mówiąc z całej siły ją przytuliłem, a ona odwzajemniła uścisk.
-Współczuje, bo ty masz gorzej, bo ich znałaś... A powiesz mi co zrobił ci ten chłoak przez którego płakałaś?-zapytałem-Jeśli chcesz oczywiście-dodałem
-No mogę powiedzieć...Ten chłopak to Ross Lynch, występowaliśmy razem w serialu na disney channel ,,Austin&Ally''. Byliśmy parą, no właśnie ,,byliśmy''. Kochałam go, no właściwie to nadal kocham, jestem ewna, że on też mnie kochał, a teraz już niestety nie. Którko mówiąc: zdradził mnie.-powiedziała ze smutną miną i po policzku spłyeło jej kilka łez, które opuszkiem kciuka wytarłem.
-Nie płacz, ten debil nie wie jakie cudo stracił- byłem szczery, bo po mimo tego, że Laurę znam około godzinę, to już wiem, że jest ona wspaniałą dziewczyną...
-Jest już bardzo późno, może prześpisz się u mnie? Mieszkam w domu babci, która już dawno nie żyje i dlatego nie mogła się mną zaopiekować..-zaproponowałem.
-Ok, dlaczego nie-uznała i poszliśmy w stronę mojego teraźniejszego domu.
Gdy już doszliśmy otworzyłem kluczykiem drzwi i wpóściłem dziewczynę.
-Zaraz wracam, dam ci jakąś moją koszulę.-powiedziałem i poszedłem po koszulę. Po chwili wróciłem z koszulą dałem ją Laurze i wskazałem na łazienkę i powiedziałem, że może tam się umyć i ubrać.
W tym samym czasie gdy Laura ,,wykonywała swoje czynności'' ja zeszedłem do mojej drugiej łazienki (bo mój dom miał dwie łazienki), wziełem prysznic, umyłem zęby i przebrałem się w piżamę. Gdy skończyłem poszedłem pod łazienkę Laury w późniejszym celu pokazania jej gdzie będzie spała. Ona po chwili wyszła. Wyglądała tak ślicznie w mojej koszuli, sięgała ona jej do połowy ud.
-Nie chce mi się spać-zaczeła brunetka
-To może zobaczymy jakiś film?-zaproponowałem
-Pewnie, jaki polecasz?-zapytała i szeroko się uśmiechnęła
-Nie wiem, może jakiś horror?
-Z regóły nie lubię horrorów, ale się zgadzam
-Napewno?- zapytałem na co ona przytakneła.
Chwilę później oglądaliśmy film pod tytułem ,,Kronika opętania'' (od Aut.-Fajny film polecam, nie za straszny ;)), i zajadaliśmy się popcorn'em. Dla mnie ten film nie był za straszny, ale dla Laury wręcz przeciwnie i co chwilę przytulała się do mnie odruchowo, ale mi to nie przeszkadzało. Zanim film się skończył wtuleni do siebie zasneliśmy..
***
Oto Charlie:
***
I pioseneczka od R5 ,,Crazy stupit love'' <3
-Julia-
***
Siemka, jak się podoba? Mam nadzieję, że tam :)
Proszę komentujcie <3
-Nie, to ja przepraszam. Zamyśliłam się.- powiedziała dziewczyna
-Niech zgadnę... Chłopak?
-Ta. A tak w ogóle to jestem Laura, a ty?
-Ja jestem Charlie. Pozwolisz, że opowiem ci coś o sobie. Usiądziesz?-Zaproponował słodki brunet i wskazał na nieopodal stojącą ławkę
-Pewnie, ale muszę się ''ogarnąć''-oznajmiła i wytarła twarz churteczką do demakijażu, którą na wszelkinwypadek miała w swojej torebce. Następnie wyjeła z niej tusz do rzęs i szybko przeciągeła szczoteczką na której znajdował się tusz swoje naturalnie dość długie rzęsy.
-Jest ciemno, jak ty potrafisz się malować?-zapytał ździwiony a jednocześnie zaciekawiony Charlie.
-Mam wprawę, mogę cię kiedyś nauczyć-zaproponowała brunetka
-Dzięki za kuszącą propozycję, a
le chyba jednak nie skorzystam-powiedział po czym obaj wybuchli śmiechem.
Laura przy Charlie'm choć na jakiś czas zapomniała o jej zmartwienzwiązanych z Ross'em. Sama nie wiedziała czemu, ale czuła jakby znała Charlie'go od zawsze- dobrze im się rozmawiało, w swoim towarzystwie mogli być po prostu sobą.
Lau przysiadła się do nowego kolegi a on zaczął opowiadać:
-A więc tak... Niedawno skończyłem upragnione 18 lat. Glaczego upragnione?- tu chłopiec się zawiesił, ale sam nie wiedział czemu postanowił zwierzyć się dziewczynie-Upragnione, bo po skończeniu 18 lat musiałem opuścić dom dziecka, w którym byłem, ponieważ gdy jeszcze byłem dzieckiem oddali mnie tam, nawet nie wiem z jakiego powodu. Ale no trudno, pewnie mnie nie kohali-wyznał i posmutniał.-Kocham tańczyć grać na gitarze, rysować a nawet śpiewać-kontynułował-To chyba wszystko..-zakończył
*Oczami Charlie'go*
Gdy opowiadałem Laurze o sobie widziałem, że mnie słucha ale i współczuje.
-Tak mi przykro. Moi rodzice nie żyją, mieli wypadek lotniczy.-powiedziała, a ja już nic nie mówiąc z całej siły ją przytuliłem, a ona odwzajemniła uścisk.
-Współczuje, bo ty masz gorzej, bo ich znałaś... A powiesz mi co zrobił ci ten chłoak przez którego płakałaś?-zapytałem-Jeśli chcesz oczywiście-dodałem
-No mogę powiedzieć...Ten chłopak to Ross Lynch, występowaliśmy razem w serialu na disney channel ,,Austin&Ally''. Byliśmy parą, no właśnie ,,byliśmy''. Kochałam go, no właściwie to nadal kocham, jestem ewna, że on też mnie kochał, a teraz już niestety nie. Którko mówiąc: zdradził mnie.-powiedziała ze smutną miną i po policzku spłyeło jej kilka łez, które opuszkiem kciuka wytarłem.
-Nie płacz, ten debil nie wie jakie cudo stracił- byłem szczery, bo po mimo tego, że Laurę znam około godzinę, to już wiem, że jest ona wspaniałą dziewczyną...
-Jest już bardzo późno, może prześpisz się u mnie? Mieszkam w domu babci, która już dawno nie żyje i dlatego nie mogła się mną zaopiekować..-zaproponowałem.
-Ok, dlaczego nie-uznała i poszliśmy w stronę mojego teraźniejszego domu.
Gdy już doszliśmy otworzyłem kluczykiem drzwi i wpóściłem dziewczynę.
-Zaraz wracam, dam ci jakąś moją koszulę.-powiedziałem i poszedłem po koszulę. Po chwili wróciłem z koszulą dałem ją Laurze i wskazałem na łazienkę i powiedziałem, że może tam się umyć i ubrać.
W tym samym czasie gdy Laura ,,wykonywała swoje czynności'' ja zeszedłem do mojej drugiej łazienki (bo mój dom miał dwie łazienki), wziełem prysznic, umyłem zęby i przebrałem się w piżamę. Gdy skończyłem poszedłem pod łazienkę Laury w późniejszym celu pokazania jej gdzie będzie spała. Ona po chwili wyszła. Wyglądała tak ślicznie w mojej koszuli, sięgała ona jej do połowy ud.
-Nie chce mi się spać-zaczeła brunetka
-To może zobaczymy jakiś film?-zaproponowałem
-Pewnie, jaki polecasz?-zapytała i szeroko się uśmiechnęła
-Nie wiem, może jakiś horror?
-Z regóły nie lubię horrorów, ale się zgadzam
-Napewno?- zapytałem na co ona przytakneła.
Chwilę później oglądaliśmy film pod tytułem ,,Kronika opętania'' (od Aut.-Fajny film polecam, nie za straszny ;)), i zajadaliśmy się popcorn'em. Dla mnie ten film nie był za straszny, ale dla Laury wręcz przeciwnie i co chwilę przytulała się do mnie odruchowo, ale mi to nie przeszkadzało. Zanim film się skończył wtuleni do siebie zasneliśmy..
***
Oto Charlie:
***
I pioseneczka od R5 ,,Crazy stupit love'' <3
-Julia-
***
Siemka, jak się podoba? Mam nadzieję, że tam :)
Proszę komentujcie <3
środa, 25 grudnia 2013
Są chętni do współ pisania tego bloga?
Mam pytanko czy są chętni do współ pisania tego boga?
Potrzebuję pomocy :c
Chętni pisać w komentarzach!
Mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie :/
-Julia-
Potrzebuję pomocy :c
Chętni pisać w komentarzach!
Mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie :/
-Julia-
Co do next'a..
A więc dwa nastęne rozdziały mam już prawie gotowe, zostało mi tylko przepisać je na laptopa..
Ale z racji tego, że są święta dodam dopiero po nich :)
Wesołych świąt <33
-Julia-
Ale z racji tego, że są święta dodam dopiero po nich :)
Wesołych świąt <33
-Julia-
sobota, 21 grudnia 2013
Rozdział 10. ,,Zostałam sama''
...
-Kiedyś może ci wybaczę, ale parą nie będziemy. Nie ma w ogóle takiej opcji. Teraz ci nie wybaczę, bo mnie zdradziłeś, a ja.. no jest mi ciężko z tym wszystkim- poinformowała swojego już byłego chłopaka stanowczo lecz starając się zachować spokój.
-Um.. Ok, zrobię to i pogodzę się z twoją decyzją, ale tylko dlatego, że cię koch..- nie dokończył, bo Laura mu przerwała
-Pa Ross- powiedziała
-..am-dokończył- pa- rzucił smutno
*Oczami Laury*
W tym czasie, gdy rozmawiałam sobie z wiadomo kim [*] na podwórko wyszła Raini..
-Sorczi kochana, ale nie mogę do ciebie przyjść, bo babcia nie czuje się najlepiej, a rodzice wyjeżdżają i będę musiała się nią zaopiekować przez nie obecność rodziców-powiedziała czarno włosa
-Nie no spoko. Pozdrów babcię i niech wraca do zdrowia.- uśmiechnęłam się i wraz z Cal'em wyruszyliśmy w stronę jego domu.
Gy byliśmy już w takiej odległości aby go* zobaczyć zauważyliśmy karetkę, która stała pomiędzy domem rudzielca, a jego sąsiadów, ale bardziej po jego stronie.
Nawet nie wiem kiedy mój kolega pobiegł ile sił w nogach w stronę swojego domu.
*Oczami Calum'a*
Bardzo się zdenerwowałem, gdy zauważyłem karetkę stojącą obok mojego domu, ale co się mogło stać?!- z rozmyśleń wyrwał go głos jego matki:
-Synku, nie martw się ta karetka przyjechała do Państwa McMullen**- uspokajała mnie rodzicielka
Po tym gdy mama oznajmiła, że u nas w domu nic się nie stało podszedłem do wyraźnie zaniepokojonej Laury i opowiedziałem jej wszystko oraz przeprosiłem za to iż, że pomimo tego, że karetka nie przyjechała do mojej rodziny jestem podenerwowany i zamiast jej*** pomóc jeszcze bardziej jej zaszkodzę dlatego nie będę dziś u niej.
Ta powiedziała, że rozumie, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
*Narrator*
Laura idąc do domu myślała nad wszystkim i nad niczym.
-Zostałam sama- powiedziała cicho pod nosem
Dziewczyna ze złamanym sercem**** zamiast iść do domu kręciła się po mieście, aż do godziny 23:00 gdy było już bardzo ciemno..
Ciągle płakała, nie zważając na to czy patrzą na nią inni.
Aż nagle wpadła na pewnego chłopaka...
-Julia-
________________________________________________________
*-mam na myśli dom Calum'a
**-sąsiedzi państwa Whorty
***-chodzi mi o Laurę
****-i znów chodzi o Laurę
Hejka :)
Przepraszam, że tak bardzo długo nic nie dodałam, ale nie miałam czasu i zapomniałam ._.
Upsi, wybaczcie xd
I PROSZĘ WAS NADAL.. KOMENTUJCIE!!
-Kiedyś może ci wybaczę, ale parą nie będziemy. Nie ma w ogóle takiej opcji. Teraz ci nie wybaczę, bo mnie zdradziłeś, a ja.. no jest mi ciężko z tym wszystkim- poinformowała swojego już byłego chłopaka stanowczo lecz starając się zachować spokój.
-Um.. Ok, zrobię to i pogodzę się z twoją decyzją, ale tylko dlatego, że cię koch..- nie dokończył, bo Laura mu przerwała
-Pa Ross- powiedziała
-..am-dokończył- pa- rzucił smutno
*Oczami Laury*
W tym czasie, gdy rozmawiałam sobie z wiadomo kim [*] na podwórko wyszła Raini..
-Sorczi kochana, ale nie mogę do ciebie przyjść, bo babcia nie czuje się najlepiej, a rodzice wyjeżdżają i będę musiała się nią zaopiekować przez nie obecność rodziców-powiedziała czarno włosa
-Nie no spoko. Pozdrów babcię i niech wraca do zdrowia.- uśmiechnęłam się i wraz z Cal'em wyruszyliśmy w stronę jego domu.
Gy byliśmy już w takiej odległości aby go* zobaczyć zauważyliśmy karetkę, która stała pomiędzy domem rudzielca, a jego sąsiadów, ale bardziej po jego stronie.
Nawet nie wiem kiedy mój kolega pobiegł ile sił w nogach w stronę swojego domu.
*Oczami Calum'a*
Bardzo się zdenerwowałem, gdy zauważyłem karetkę stojącą obok mojego domu, ale co się mogło stać?!- z rozmyśleń wyrwał go głos jego matki:
-Synku, nie martw się ta karetka przyjechała do Państwa McMullen**- uspokajała mnie rodzicielka
Po tym gdy mama oznajmiła, że u nas w domu nic się nie stało podszedłem do wyraźnie zaniepokojonej Laury i opowiedziałem jej wszystko oraz przeprosiłem za to iż, że pomimo tego, że karetka nie przyjechała do mojej rodziny jestem podenerwowany i zamiast jej*** pomóc jeszcze bardziej jej zaszkodzę dlatego nie będę dziś u niej.
Ta powiedziała, że rozumie, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
*Narrator*
Laura idąc do domu myślała nad wszystkim i nad niczym.
-Zostałam sama- powiedziała cicho pod nosem
Dziewczyna ze złamanym sercem**** zamiast iść do domu kręciła się po mieście, aż do godziny 23:00 gdy było już bardzo ciemno..
Ciągle płakała, nie zważając na to czy patrzą na nią inni.
Aż nagle wpadła na pewnego chłopaka...
-Julia-
________________________________________________________
*-mam na myśli dom Calum'a
**-sąsiedzi państwa Whorty
***-chodzi mi o Laurę
****-i znów chodzi o Laurę
Hejka :)
Przepraszam, że tak bardzo długo nic nie dodałam, ale nie miałam czasu i zapomniałam ._.
Upsi, wybaczcie xd
I PROSZĘ WAS NADAL.. KOMENTUJCIE!!
Co do next'a
A więc tak.. Nie pisałam tu nic długooo, ALE jeszcze dziś będzie następny rozdział ;)
Dziękuję xd
-Julia-
Dziękuję xd
-Julia-
piątek, 22 listopada 2013
Rozdział 9. ,,To co idziemy do tego psychologa?''
...
-Dziewczyny, nie zgadniecie co widziałem!- powiedział roztrzęsiony Calum
-Siebie w lustrze?-powiedziała Rai, i obie z Laurą wybuchły śmiechem.
-Ha ha, nie, coś o wiele gorszego!-oznajmił i pokazał im nagranie.
-Co za pusty gnojek!-wykrzyczała Raini, a Lau wybuchła płaczem.
-Hej "Mała" nie płacz!- uspokajałem Laurę
-Nienawidzę go! Jest zwykłym ch*jem, a jak "była go całowała", to on pewnie ją też całował, a ja głupia mu uwierzyłam, już dawno mogłam to skończyć!
-Masz racje-pocieszała ją Rai
-Zapomnę o nim, i o tym co między nami było. Na planie będę udawała, a normalnie to.. to nie będzie dla mnie istniał.-postanowiła i wytarła łzy brunetka.
*Oczami Ross'a*
-Musisz iść do charakteryzatorni- usłyszałem głos Rity
-Ok, to chodźmy- odpowiedziałem i poszliśmy
2 MINUTY PÓŹNIEJ BYLIŚMY JUŻ NA MIEJSCU.
Gdy weszliśmy ujrzałem, że jakieś kobiety malują Laurę i Raini a Calum'owi układały włosy. Jak skończyły szykować moich *przyjaciół mi ułożyły włosy i w tym czasie przyszedł John.
Po dwóch godzinach skończyliśmy zdjęcia do pierwszego sezonu i kręcenie pierwszego odcinka.
Podszedłem do Laury, Raini i Calum'a.
-To co idziemy do tego psychologa?-zwróciłem się do brunetki
-Co proszę?! Ty gnojku zdradziłeś mnie a teraz jeszcze udajesz, ze nic się nie stało?!
-To nie prawda-okłamałem ją, a tak naprawdę to miałem poczucie winy.
-Jesteś skończonym dupkiem! To, to koniec, z nami koniec!-wykrzyczała mi w twarz i odeszła wraz z Raini, a ostatnie co widziałem na jej twarzy to smutek, rozpacz i łzy.
-Dlaczego powiedziałeś jej to co zrobiłem?!-zapytałem z wyrzutem.
-Bo ja w porównaniu do ciebie Ross jestem fair!-wypomniał mi mój **"przyjaciel".- po czym pobiegł za dziewczynami.
Zostałem sam z moją głupotą-pomyślałem.
*Oczami Raini*
-Kochana jak się czujesz?-zapytałam z moim rudowłosym ***kolegą.
-Chcę być silna, ale k*rwa nie umiem!-powiedziała i znów wybuchła płaczem.- mam prośbę.. Śpijcie dziś u mnie, mam tyle pokoi.
-Pewnie, ale musimy się zapytać rodziców-odpowiedzieliśmy ,,chórem".
PO 5 MINUTACH DOSZLIŚMY DO MOJEGO DOMU.
*Oczami narratora*
W czasie gdy czarno włosa była w domu, Calum siedział na murku ciągle pocieszając Laurę, aż nagle zadzwonił jej telefon i wyświetliło się: ,,ROSS DZWONI''.
Laura postanowiła odebrać..
-Pozwól mi to wytłumaczyć!-odezwał się głos w komórce
-Daj mi coś powiedzieć!
..............CDN.................
-Julia-
---------------------------------------------------------------------------------------------------
*przyjaciół-Ross mówił tak na Raini, Calum'a i Laurę, bo po pocałunku z
Ritą kompletnie zapomniał o uczuciach do Laury.
**"przyjaciel"- bo Ross miał wyrzuty za to, że Calum był fair wobec Laury
i miał mieszane uczucia co do Calum'a <między innymi był zly>, więc nie
chciał nazywać go przyjacielem dlatego "".
***kolegą- nie chciałam po raz kolejny używać słowa przyjaciel.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Elo :) Jak się podoba? KOMENTUJCIE :***
-Dziewczyny, nie zgadniecie co widziałem!- powiedział roztrzęsiony Calum
-Siebie w lustrze?-powiedziała Rai, i obie z Laurą wybuchły śmiechem.
-Ha ha, nie, coś o wiele gorszego!-oznajmił i pokazał im nagranie.
-Co za pusty gnojek!-wykrzyczała Raini, a Lau wybuchła płaczem.
-Hej "Mała" nie płacz!- uspokajałem Laurę
-Nienawidzę go! Jest zwykłym ch*jem, a jak "była go całowała", to on pewnie ją też całował, a ja głupia mu uwierzyłam, już dawno mogłam to skończyć!
-Masz racje-pocieszała ją Rai
-Zapomnę o nim, i o tym co między nami było. Na planie będę udawała, a normalnie to.. to nie będzie dla mnie istniał.-postanowiła i wytarła łzy brunetka.
*Oczami Ross'a*
-Musisz iść do charakteryzatorni- usłyszałem głos Rity
-Ok, to chodźmy- odpowiedziałem i poszliśmy
2 MINUTY PÓŹNIEJ BYLIŚMY JUŻ NA MIEJSCU.
Gdy weszliśmy ujrzałem, że jakieś kobiety malują Laurę i Raini a Calum'owi układały włosy. Jak skończyły szykować moich *przyjaciół mi ułożyły włosy i w tym czasie przyszedł John.
Po dwóch godzinach skończyliśmy zdjęcia do pierwszego sezonu i kręcenie pierwszego odcinka.
Podszedłem do Laury, Raini i Calum'a.
-To co idziemy do tego psychologa?-zwróciłem się do brunetki
-Co proszę?! Ty gnojku zdradziłeś mnie a teraz jeszcze udajesz, ze nic się nie stało?!
-To nie prawda-okłamałem ją, a tak naprawdę to miałem poczucie winy.
-Jesteś skończonym dupkiem! To, to koniec, z nami koniec!-wykrzyczała mi w twarz i odeszła wraz z Raini, a ostatnie co widziałem na jej twarzy to smutek, rozpacz i łzy.
-Dlaczego powiedziałeś jej to co zrobiłem?!-zapytałem z wyrzutem.
-Bo ja w porównaniu do ciebie Ross jestem fair!-wypomniał mi mój **"przyjaciel".- po czym pobiegł za dziewczynami.
Zostałem sam z moją głupotą-pomyślałem.
*Oczami Raini*
-Kochana jak się czujesz?-zapytałam z moim rudowłosym ***kolegą.
-Chcę być silna, ale k*rwa nie umiem!-powiedziała i znów wybuchła płaczem.- mam prośbę.. Śpijcie dziś u mnie, mam tyle pokoi.
-Pewnie, ale musimy się zapytać rodziców-odpowiedzieliśmy ,,chórem".
PO 5 MINUTACH DOSZLIŚMY DO MOJEGO DOMU.
*Oczami narratora*
W czasie gdy czarno włosa była w domu, Calum siedział na murku ciągle pocieszając Laurę, aż nagle zadzwonił jej telefon i wyświetliło się: ,,ROSS DZWONI''.
Laura postanowiła odebrać..
-Pozwól mi to wytłumaczyć!-odezwał się głos w komórce
-Daj mi coś powiedzieć!
..............CDN.................
-Julia-
---------------------------------------------------------------------------------------------------
*przyjaciół-Ross mówił tak na Raini, Calum'a i Laurę, bo po pocałunku z
Ritą kompletnie zapomniał o uczuciach do Laury.
**"przyjaciel"- bo Ross miał wyrzuty za to, że Calum był fair wobec Laury
i miał mieszane uczucia co do Calum'a <między innymi był zly>, więc nie
chciał nazywać go przyjacielem dlatego "".
***kolegą- nie chciałam po raz kolejny używać słowa przyjaciel.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Elo :) Jak się podoba? KOMENTUJCIE :***
czwartek, 21 listopada 2013
Rozdział 8. Ktoś nowy
...
Gdy szedłem na plan A&A po drodze "wpadłem" na Raini i Calum'a.
-Cześć wam-powiedziałem
-Hej Ross, gdzie Laura?-zapytała Rai
-No właśnie co z nią? Jak się czuje po tym wszystkim?-zapytał Calum
-Calum też cię ciesze, że cię widzę, powinna już być na planie i czuje się lepiej, za trzy dni idziemy do psychologa.-odpowiedziałem na ich pytania
-No cześć-zaśmiał się Cal- chwileczkę.. jak to idziecie?
-Ty kompletny idioto-zwróciła się Raini do Calum'a-Ross jest kochany, i chce pomóc Laurze przejść ten trudny okres
-A no o tym to nie pomyślałem-podrapał sie po głowie rudzielec
-Tak jak zawsze-zaśmiali się Rossy z Raini
-Haha-zaśmiał się ironicznie- chudźcie bo się spóźnimy-zauważył lekko obrażony rudo włosy kolega
Nikt się już nie odezwał i poszli
*Oczami Laury*
K*rwa mam 5 minut aby dojść na miejsce.. Reszta ekipy <Raini, Calum, Ross> są juz na miejscu.
Chwileczkę, to oni!
-Ej kochani, czekajcie!
-Lau, a co ty tutaj robisz?! Myśleliśmy, że ty już dawno jesteś na miejscu-odezwali się jej przyjaciele i chłopak
-Ja myślałam, że to wy będziecie, już na miejscu. Dobra szybko chodźmy!-powiedziała ciągnąc ich za sobą
-Okeeeeeeej- wrzaskli pod wpływem pociągnięcia przez Laurę
3 MINUTY PÓŹNIEJ
Doszliśmy już na miejsce, a do nas podeszła pewna dziewczyna..
-Hej, nazywam się Rita, mam 17 lat, i jestem asystentką reżysera- przedstawiła się
-My jeste..-nie dokończyliśmy, bo dziewczyna nam przerwała.
-Tak wiem.. Wiem wszystko to co John <reżyser>, a co do niego do za 30 minut przyjdzie. A teraz zaprowadzę was do charakteryzatorni.-Powiedziała i zabrała nas w wyznaczone miejsce.
-Kochani nie wiem, jak wam, ale mi się ta blondynq (Rita) nie podoba-wyznałam Raini i Calum'owi, bo Ross'a gdzieś "wcieło"
-Muszę ci przyznać rację-powiedziała Rai
-Dziewczyny macie racje, ona coś kręci-odezwał się Cal-ale teraz idę poszukać toalety
*U Ross'a*
-Więc będziemy się często widywać?-zapytał Ross i uśmiechnął się do Rity
-Tak, i mam nadzieję, że będziemy się widywać jak najczęściej-odpowiedziała blondynka
-Też mam taką nadzieję-oznajmił Ross i pocałował Ritę i całkowicie zapomniał o istnieniu Laury.
Ich długi i namiętny pocałunek przerwał Calum, który wszedł do pomieszczenia w którym przebywali w celu odnalezienia toalety. Gdy rudzielec wszedł to para blondynów oderwała się od siebie.
-Um.. To ja może.. Pa!-wydusił z siebie Cal kiedy zauważył całującą się parę <chodzi o ludzi, a nie o związek>
*Oczami Calum'a*
Gy zobaczyłem co tam się dzieje to mnie zamurowało.. Co ten Ross wyprawia?! A co z Laurą? Naszczęście to na kamerowałem. Musze to pokazać dziewczynom- pomyślał i pobiegł do Lau i Rai.
******************************
Oto Rita:
Hej, oto powracam ja po długieeeeej nie obecności. Jak się podoba?
KOMENTUJCIE!
Lau-Laura
Rai-Raini
Rossy, Blondyn-Ross
Cal, Rudzielec-Calum
Blondi-Rita
Gdy szedłem na plan A&A po drodze "wpadłem" na Raini i Calum'a.
-Cześć wam-powiedziałem
-Hej Ross, gdzie Laura?-zapytała Rai
-No właśnie co z nią? Jak się czuje po tym wszystkim?-zapytał Calum
-Calum też cię ciesze, że cię widzę, powinna już być na planie i czuje się lepiej, za trzy dni idziemy do psychologa.-odpowiedziałem na ich pytania
-No cześć-zaśmiał się Cal- chwileczkę.. jak to idziecie?
-Ty kompletny idioto-zwróciła się Raini do Calum'a-Ross jest kochany, i chce pomóc Laurze przejść ten trudny okres
-A no o tym to nie pomyślałem-podrapał sie po głowie rudzielec
-Tak jak zawsze-zaśmiali się Rossy z Raini
-Haha-zaśmiał się ironicznie- chudźcie bo się spóźnimy-zauważył lekko obrażony rudo włosy kolega
Nikt się już nie odezwał i poszli
*Oczami Laury*
K*rwa mam 5 minut aby dojść na miejsce.. Reszta ekipy <Raini, Calum, Ross> są juz na miejscu.
Chwileczkę, to oni!
-Ej kochani, czekajcie!
-Lau, a co ty tutaj robisz?! Myśleliśmy, że ty już dawno jesteś na miejscu-odezwali się jej przyjaciele i chłopak
-Ja myślałam, że to wy będziecie, już na miejscu. Dobra szybko chodźmy!-powiedziała ciągnąc ich za sobą
-Okeeeeeeej- wrzaskli pod wpływem pociągnięcia przez Laurę
3 MINUTY PÓŹNIEJ
Doszliśmy już na miejsce, a do nas podeszła pewna dziewczyna..
-Hej, nazywam się Rita, mam 17 lat, i jestem asystentką reżysera- przedstawiła się
-My jeste..-nie dokończyliśmy, bo dziewczyna nam przerwała.
-Tak wiem.. Wiem wszystko to co John <reżyser>, a co do niego do za 30 minut przyjdzie. A teraz zaprowadzę was do charakteryzatorni.-Powiedziała i zabrała nas w wyznaczone miejsce.
-Kochani nie wiem, jak wam, ale mi się ta blondynq (Rita) nie podoba-wyznałam Raini i Calum'owi, bo Ross'a gdzieś "wcieło"
-Muszę ci przyznać rację-powiedziała Rai
-Dziewczyny macie racje, ona coś kręci-odezwał się Cal-ale teraz idę poszukać toalety
*U Ross'a*
-Więc będziemy się często widywać?-zapytał Ross i uśmiechnął się do Rity
-Tak, i mam nadzieję, że będziemy się widywać jak najczęściej-odpowiedziała blondynka
-Też mam taką nadzieję-oznajmił Ross i pocałował Ritę i całkowicie zapomniał o istnieniu Laury.
Ich długi i namiętny pocałunek przerwał Calum, który wszedł do pomieszczenia w którym przebywali w celu odnalezienia toalety. Gdy rudzielec wszedł to para blondynów oderwała się od siebie.
-Um.. To ja może.. Pa!-wydusił z siebie Cal kiedy zauważył całującą się parę <chodzi o ludzi, a nie o związek>
*Oczami Calum'a*
Gy zobaczyłem co tam się dzieje to mnie zamurowało.. Co ten Ross wyprawia?! A co z Laurą? Naszczęście to na kamerowałem. Musze to pokazać dziewczynom- pomyślał i pobiegł do Lau i Rai.
******************************
Oto Rita:
-Julia-
Hej, oto powracam ja po długieeeeej nie obecności. Jak się podoba?
KOMENTUJCIE!
Lau-Laura
Rai-Raini
Rossy, Blondyn-Ross
Cal, Rudzielec-Calum
Blondi-Rita
poniedziałek, 18 listopada 2013
Znów zaczynam pisać!
Witajcie, chcę wam powiedzieć, że znów zaczynam pisać tego bloga!
Postaram się posty dodawać przynajmniej raz w tygodniu.
Wiem, że mało, ale inaczej nie dam rady :(
Komentujcie! <33
-Julia-
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
1515 odwiedzin
Witam was moi kochani dziękuję wam bardzo za 1515 odwiedzin tego bloga.
Oby tak dalej. ;D
Pozdrawiam ;***
Oby tak dalej. ;D
Pozdrawiam ;***
Rozdział 7. Ogromny ból & zaskoczenie cz. 2
...-Lauro czy coś się stało?-zapytałam
-nie-powiedziała i momentalnie schowała rękę do tyłu, myślała, że nie widziałam
-przecież widzę- powiedziałam i podeszłam do niej lekko chwytając jej rękę. To co zobaczyłam.. poprostu mnie zamurowało, czyżby Laura się cieła?! Na to wygląda-pomyślałam- Co to? Co ty zrobiłaś?!-zapytałam
*Oczami Laury*
-po prostu moje emocje.. ja nie wytrzymałam-wydusiłam z siebie
-ale co się stało?-spytała
-no więc tak wyszłam ze szpitala.. -opowiadałam jej całe te nie miłe zdarzenie
-Ross ty kompletny idioto! Coś ty najlepszego zrobił?!-zaczęła krzyczeć po Ross'ie
-wiem, ja sobie nigdy tego nie wybaczę, a teraz Lauro daj rękę opatrzę ci ją-powiedział wyciągając swoją rękę w moją stronę w celu opatrzenia na niej ran na mojej. Ross delikatnie polał moje rany ,,wodą utlenioną'' nawet cały czas pytał czy mocno szczypie i owiną rany bandażem. Po chwili powiedział:
-Lauro czy chcesz czy nie jedziemy do szpitala aby lekarz ,,ocenił'' i profesjonalne odkaził ci rany.
-no dobrze- ,,rzuciłam'' od nie chcenia
Po około 15 minutach byliśmy w szpitalu, ,,moje kochanie'' poszło mnie zarejestrować a mi kazało siedzieć gdy już to zrobił poprowadził mnie do sali doktora. Ross zapukał a lekarz oznajmił, że można wejść do sali.
Weszliśmy:
-Dzień dobry-przywitaliśmy się
-Witam, co państwa do mnie sprowadza?-zapytał
*Oczami Ross'a*
Popatrzyliśmy z Laurą na siebie i postanowiliśmy, że to ja powiem lekarzowi dlaczego tu jesteśmy..:
-więc tak.. moja dziewczyna miała mały problem w życiu emocjonalnym i trochę nie radziła sobie z tym i samo-okaleczyła się metalową puszką po napoju, ale był to jednorazowy wypadek, i chcieliśmy aby Pan ,,ocenił'' stan tych ran i czy będą blizny i wogóle aby doktor profesjonalnie oczyścił rany.
-aha rozumiem proszę pokazać rany-powiedział lekarz-aha i czy były one już czymś odkażane?-tak, polałem rany ,,wodą utlenioną'' i owinąłem bandażem-powiedziałem
-dobrze pan zrobił, a teraz niech Pani pokaże rękę
*Oczami Laury*
Pokazałam rękę, a doktor wyją różne rzeczy i opatrzył mi rany.
-Więc tak.. rany są dosyć głębokie, ale szybko się zagoją. Około dwóch tygodni i nie będzie śladu po cięciu. Ale zaleciłbym skontaktowanie się z psychologiem, po mimo tego, że to był jednorazowy incydent.
-rozumiem-powiedziałam
-proszę tu jest numer telefonu do Pani psycholog proszę do niej zadzwonić i umówić się na wizytę-powiedział i dał mi wizytówkę z numerem-jeśli Pan jest związany z tym incydentem lub jeśli Pan też ma problemy może Pan jak najbardziej iść Panną Laurą na spotkanie-powiedział zwracając się do Ross'a.
-dobrze dziękuję, a czy trzeba kupić jakieś ,,sierodki'' do czyszczenia ran mojej dziewczyny?
-tak, proszę tu jest recepta
-dziękujemy dowidzenia-powiedzieliśmy razem z Ross'em.
-dowidzenia-pożegnał się
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ..
*Oczami Rocky'ego*
Ross jest strasznie zestresowany, bo dzisiaj jest kręcony pierwszy odcinek ,,Austin'a&Ally''. Ale cieszy się, że Laura ma się już dobrze, z tego co wiem to za trzy dni idą do psychologa porozmawiać o ich problemach i uczuciach. Gdy poznałem Vanessę siostrę Laury od razu ją polubiłem.. Nie wiem dlaczego, ale w tedy w szpitalu widziałem ją jedyny raz, ale cały czas chcę ją zobaczyć! Czy to mił.. nie to nie jest miłość! Chociaż sam już nie wiem.. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego brata Ross'a:
-o czym tak myślisz?-zapytał
-o niczym-skłamałem
-tak.. jasne, niech zgadnę o Vanessie?!
-tak..ale, co... nie!
-dobra.. nie zmyślaj-powiedział uśmiechając się
-skąd wiesz?- zapytałem zdziwiony
-widać po tobie, masz taką samą minę jak wtedy gdy ją zobaczyłeś.! Ja idę na plan ,,Austin'a & Ally''. Pa
-pa-pożegnałem się
Hej wam, co tam? Jak się podoba kontynuacja rozdziału 7?
-nie-powiedziała i momentalnie schowała rękę do tyłu, myślała, że nie widziałam
-przecież widzę- powiedziałam i podeszłam do niej lekko chwytając jej rękę. To co zobaczyłam.. poprostu mnie zamurowało, czyżby Laura się cieła?! Na to wygląda-pomyślałam- Co to? Co ty zrobiłaś?!-zapytałam
*Oczami Laury*
-po prostu moje emocje.. ja nie wytrzymałam-wydusiłam z siebie
-ale co się stało?-spytała
-no więc tak wyszłam ze szpitala.. -opowiadałam jej całe te nie miłe zdarzenie
-Ross ty kompletny idioto! Coś ty najlepszego zrobił?!-zaczęła krzyczeć po Ross'ie
-wiem, ja sobie nigdy tego nie wybaczę, a teraz Lauro daj rękę opatrzę ci ją-powiedział wyciągając swoją rękę w moją stronę w celu opatrzenia na niej ran na mojej. Ross delikatnie polał moje rany ,,wodą utlenioną'' nawet cały czas pytał czy mocno szczypie i owiną rany bandażem. Po chwili powiedział:
-Lauro czy chcesz czy nie jedziemy do szpitala aby lekarz ,,ocenił'' i profesjonalne odkaził ci rany.
-no dobrze- ,,rzuciłam'' od nie chcenia
Po około 15 minutach byliśmy w szpitalu, ,,moje kochanie'' poszło mnie zarejestrować a mi kazało siedzieć gdy już to zrobił poprowadził mnie do sali doktora. Ross zapukał a lekarz oznajmił, że można wejść do sali.
Weszliśmy:
-Dzień dobry-przywitaliśmy się
-Witam, co państwa do mnie sprowadza?-zapytał
*Oczami Ross'a*
Popatrzyliśmy z Laurą na siebie i postanowiliśmy, że to ja powiem lekarzowi dlaczego tu jesteśmy..:
-więc tak.. moja dziewczyna miała mały problem w życiu emocjonalnym i trochę nie radziła sobie z tym i samo-okaleczyła się metalową puszką po napoju, ale był to jednorazowy wypadek, i chcieliśmy aby Pan ,,ocenił'' stan tych ran i czy będą blizny i wogóle aby doktor profesjonalnie oczyścił rany.
-aha rozumiem proszę pokazać rany-powiedział lekarz-aha i czy były one już czymś odkażane?-tak, polałem rany ,,wodą utlenioną'' i owinąłem bandażem-powiedziałem
-dobrze pan zrobił, a teraz niech Pani pokaże rękę
*Oczami Laury*
Pokazałam rękę, a doktor wyją różne rzeczy i opatrzył mi rany.
-Więc tak.. rany są dosyć głębokie, ale szybko się zagoją. Około dwóch tygodni i nie będzie śladu po cięciu. Ale zaleciłbym skontaktowanie się z psychologiem, po mimo tego, że to był jednorazowy incydent.
-rozumiem-powiedziałam
-proszę tu jest numer telefonu do Pani psycholog proszę do niej zadzwonić i umówić się na wizytę-powiedział i dał mi wizytówkę z numerem-jeśli Pan jest związany z tym incydentem lub jeśli Pan też ma problemy może Pan jak najbardziej iść Panną Laurą na spotkanie-powiedział zwracając się do Ross'a.
-dobrze dziękuję, a czy trzeba kupić jakieś ,,sierodki'' do czyszczenia ran mojej dziewczyny?
-tak, proszę tu jest recepta
-dziękujemy dowidzenia-powiedzieliśmy razem z Ross'em.
-dowidzenia-pożegnał się
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ..
*Oczami Rocky'ego*
Ross jest strasznie zestresowany, bo dzisiaj jest kręcony pierwszy odcinek ,,Austin'a&Ally''. Ale cieszy się, że Laura ma się już dobrze, z tego co wiem to za trzy dni idą do psychologa porozmawiać o ich problemach i uczuciach. Gdy poznałem Vanessę siostrę Laury od razu ją polubiłem.. Nie wiem dlaczego, ale w tedy w szpitalu widziałem ją jedyny raz, ale cały czas chcę ją zobaczyć! Czy to mił.. nie to nie jest miłość! Chociaż sam już nie wiem.. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego brata Ross'a:
-o czym tak myślisz?-zapytał
-o niczym-skłamałem
-tak.. jasne, niech zgadnę o Vanessie?!
-tak..ale, co... nie!
-dobra.. nie zmyślaj-powiedział uśmiechając się
-skąd wiesz?- zapytałem zdziwiony
-widać po tobie, masz taką samą minę jak wtedy gdy ją zobaczyłeś.! Ja idę na plan ,,Austin'a & Ally''. Pa
-pa-pożegnałem się
Hej wam, co tam? Jak się podoba kontynuacja rozdziału 7?
Rozdział 7. Ogromny ból & zaskoczenie cz. 1
a był to.. Ross, mój chłopak całujący się z jakąś dziewczyną. Łzy poleciały mi strumieniem i zaczęłam biec w niewiadomym kierunku. Ross mnie widział i pobiegł za mną krzycząc coś, ale ja czułam taki ból, że nie chciałam go ani słyszeć ani widzieć. Po jakiś 10 minutach dobiegłam do ciemnej uliczki, w której nie było nic widać, po chwili poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce. Nie zaważając na to kto to mógł być kopałam ,,go'' z całej siły, ale ,,on'' mnie mocno chwycił za ramiona i powiedział:
-Laura,wiesz co ci się mogło tu stać?!-krzyknął
Popatrzałam na twarz tej ,,osoby'' nie widziałam przed sobą nikogo innego jak Ross'a, gdy go ujrzałam wyrwałam się od niego i schowałam się za jakimś murkiem jeszcze bardziej dając swobodę moim łzą. Obok siebie znalazłam puszkę po jakimś napoju, zgięłam ją, a ona lekko pękła po bokach, gdy to zauważyłam to od razu postanowiłam urwać jedną od drugiej. Jak skończyłam to wzięłam kawałek tego ostrego metalu i robiłam sobie długie i głębokie rany na rękach.. coś mi jednak przeszkodziło, mianowicie był to nie kto inny jak ten skończony dupek, pobiegł szybko do mnie i powiedział zdenerwowany:
-Laura kochanie co ty najlepszego robisz?! Jesteś tak piękna i tak się niszczysz, wiem, że to prze zemnie, ale daj mi się chociaż wytłumaczyć!
-No co mi powiesz, że mnie chciałeś wykorzystać i zostawić tak?!! Tylko, że to już wiem!-krzyknęłam
*Oczami Ross'a*
Gdy zobaczyłem ręce, a konkretniej rękę Laury myślałem, że to ja sobie zaraz coś zrobię, bo to prze zemnie miała taką rękę:
-Laura,wiesz co ci się mogło tu stać?!-krzyknął
Popatrzałam na twarz tej ,,osoby'' nie widziałam przed sobą nikogo innego jak Ross'a, gdy go ujrzałam wyrwałam się od niego i schowałam się za jakimś murkiem jeszcze bardziej dając swobodę moim łzą. Obok siebie znalazłam puszkę po jakimś napoju, zgięłam ją, a ona lekko pękła po bokach, gdy to zauważyłam to od razu postanowiłam urwać jedną od drugiej. Jak skończyłam to wzięłam kawałek tego ostrego metalu i robiłam sobie długie i głębokie rany na rękach.. coś mi jednak przeszkodziło, mianowicie był to nie kto inny jak ten skończony dupek, pobiegł szybko do mnie i powiedział zdenerwowany:
-Laura kochanie co ty najlepszego robisz?! Jesteś tak piękna i tak się niszczysz, wiem, że to prze zemnie, ale daj mi się chociaż wytłumaczyć!
-No co mi powiesz, że mnie chciałeś wykorzystać i zostawić tak?!! Tylko, że to już wiem!-krzyknęłam
*Oczami Ross'a*
Gdy zobaczyłem ręce, a konkretniej rękę Laury myślałem, że to ja sobie zaraz coś zrobię, bo to prze zemnie miała taką rękę:
-Lauro, kocham cię całym sercem i to się nie zmieni, a ta dziewczyna to jest Loren, moja była-powiedziałem
-ale z tego co wiem to ,,byli'' tak się nie całują!-krzyknęła
-tak wiem, ale daj mi to wszystko wytłumaczyć-powiedziałem
-dobrze słucham- powiedziała jeszcze bardziej płacząc, bardziej już się chyba nie da płakać
-więc tak..gdy wychodziłem z domu do ciebie zamknąłem drzwi a gdy się odwróciłem zobaczyłem stojącą przede mną Loren gdy powiedziałem, że wychodzę to ona rzuciła się na mnie i zaczęła całować, gdy jej powiedziałem o tobie.. znaczy o nas, to ona jeszcze bardziej zaczęła mnie całować i powiedziała, że jestem jej i tylko jej. Po chwili ujrzałem ciebie płaczącą, odepchnąłem ją od siebie i pobiegłem za tobą, a resztę już wiesz-powiedziałem
-Ross ja cię bardzo kocham, ale nie wiem co mam myśleć-powiedziała do mnie ze smutkiem w oczach.
-rozumiem cię, jeśli chcesz mnie zostawić to wiedz, że chcę abyś była szczęśliwa-powiedziałem jej i odszedłem ze łzami w oczach.
Po chwili znalazłem się w parku gdzie poznałem się z Laurą, usiadłem na tej ławce co wtedy i łzy zaczęły mi coraz bardziej napływać do oczu i coraz szybciej spływały po moich policzkach, ale coś przerwało moje rozmyślania, raczej ktoś, była to Laura dosiadająca się do mnie.
*Oczami Laury*
Poszłam za Ross'em i dosiadłam się do niego i zauważyłam go płaczącego i pogrążonego w myślach, ale gdy mnie zobaczył z powrotem ,,wrócił na ziemię''. Panowała pomiędzy nami nie zręczna cisza którą postanowiłam przerwać:
-Ross nie chcę cię zostawić i tego nie zrobię, przepraszam, że tak się zachowałam i ci nie wierzyłam. Wybaczysz mi?
-tak i nie szkodzi, też bym się tak zachował, ale jestem winny..
-czemu jesteś winny?-zapytałam ze zdziwieniem w głosie
-popatrz na swoją rękę-powiedział i zaczął jeszcze bardziej płakać
-Ross nie płacz! Rany się zagoją.. właśnie chodź do mnie i odkażę rękę aby nic się nie stało-powiedziałam
-nic się nie stało?! Już się stało.. samo-okaleczałaś się i to na dodatek przeze mnie, nigdy sobie tego nie wybaczę!-krzyknął
-chodź opatrzę swoje rany-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę
-okej
*Oczami Ross'a*
Mieliśmy iść do domu Laury, ale zdecydowaliśmy, że pójdziemy do mnie. Po chwili byliśmy na miejscu. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem moją siostrę Rydel całującą się z Ratliff'em. Popatrzeliśmy z Laurą na siebie i uśmiechnęliśmy się. Cofnęliśmy się i zamknęliśmy drzwi, po chwili zadzwoniłem dzwonkiem i czekaliśmy aż ktoś otworzy, minęło parę sekund a drzwi otworzył Ratliff.
-Siemanko- powiedział Ratliff
-witaj-powiedziała Laura
-hej-powiedziałem ,,puszczając oczko'' do Laury w celu pokazania jej, że Rafflit zachowuje się jakby pomiędzy nim a Rydel nic się nie stało. Ona uśmiechnęła się do mnie i weszliśmy do mojego domu. Ujrzeliśmy Rydel.
*Oczami Rydel*
Zobaczyłam wchodzących do domu Ross'a i Laurę. Weszli do mnie do salonu i mój braciszek zaczął nerwowo szukać czegoś w naszej szafce tam gdzie trzymamy różne leki itp. Popatrzyłam na Laurę i widziałam ból w jej oczach....
Heyka i jak wam się podoba? Proszę was bardzo o komentowanie po przeczytaniu, bo mam wrażenie, że nikt nie czyta tego bloga. Buziole <3
piątek, 16 sierpnia 2013
Rozdział 6. Wypadek
*Oczami Rydel*
Było już bardzo późno bo po 23:00 i postanowiłam już pójść z chłopakami i siostrą Laury, Vanessą do domu, Ross stwierdził, że poczeka na Laurę aż wyjedzie z ,,bloku operacyjnego'' i gdy będzie już w swoim ,,szpitalnym pokoju'' usiądzie obok niej i będzie cały czas obok niej.
*Oczami Ratliff'a, Rocky'ego i Rikera*
Widzieliśmy po Ross'ie, że bardzo mu zależy na Laurze, tak jak na nikomu innym, bo został z nią całą noc i płakał, a on nigdy nie płacze, czasem poleci mu kilka łez, ale nigdy nie płacze.
*Oczami Ross'a*
Siedziałem cały czas płacząc, gdy nagle zobaczyłem Laurę którą wywożą z sali operacyjnej.. Szybko podbiegłem do doktora i spytałem:
-Panie doktorze co z nią jest?
-jest pan rodziną panny Marano?-zapytał
-nie, ale jestem jej chłopakiem-odpowiedziałem szlochając
-no dobrze nie powinienem, ale widzę, że ci zależy więc ci powiem-odpowiedział- mam dwie wiadomości dobrą i złą, którą chce pan usłyszczeć jako pierwszą?
-dobrą-powiedziałem z zawachaniem a zarazem jeszcze większym przerażeniem
-a więc tak.. Pani Lura jest w stanie stabilnym i udało nam się uratować życie, gdyby leżała tam tylko 5 minut dłużej mogłaby nie przeżyć, ale..
-ale.?! Jaka jest ta zła wiadomość?-zapytałem nieco zdenerwowany
-...ale jest w bardzo ciężkim stanie, ponieważ mocno się wykrwawiła, ma złąmaną lewą nogę, złamane trzy żebra i jest cała w sinkiakach.. Niech Pan jej tak nie zostawia-nie skończył bo mu przerwałem
-nie mam takiego zamiaru, nawet jeśli będzie chciała abym ją zostawił, to ja i tak tego nie zrobię.!
-bardzo dobrze, a teraz pacjętka musis odpoczywać
-ale mogę do niej pójść?-zapytałem smutny
-oczywiście, ale panna Marano jest w śpiączce farmatologicznej i będziemy ją dopiero jurto wybudzać, ale niech pan wie, że ona wszystko słyszy do okoła i będzie to pamiętać jak się obudzi, dlatego może pan swobodnie do niej mówić-powiedział i odszedł a ja zdążyłem tylko powiedzieć
-dziękuję
Po chwili poszłedłem za lekarzem który wiózł na łóżku moją kochaną Laurę. Gdy już doszliśmy do pokoju doktor zapalił lampkę stojącą na stole i wyszedł. Zaraz po tym powiedziałem do śpiącej Laury:
-Lauro wiedz, że cię kocham całym moim sercem, jestem tu z tobą abyś nie była sama i abyś wiedziała, że mi na tobie bardzo zależy, nigdy cię nie opuszczę nawet jeśli tego będziesz chciała to ja i tak czy siak zostanę przy tobie, mam nadzieję, że wyzdrowiejesz i że mnie kochasz tak jak ja ciebie. Co ja bym zrobił bez ciebie, gdybyś.. umarła? Też bym umarł z tęsknoty do ciebie, ale ty z tego wyjdziesz.-powiedziałem całując ją w czółko. Po chwili wziełem jej dłoń w swoją i uścisnąłem ją, ale poczółem jak odwzajemniła uścisk.. nie wydawało mi się- powiedziałem sam do siebie, ale po chwili Laura powiedziała:
-nie, nie wydawało ci się- po czym się uśmiechneła
-jak... przecież lekarze cię nie wybudzili ze śpiączki farmatologicznej?!
-wiem, ale tak chciałam odpowiedzieć na te twoje wszystkie miłe słowa, że mi się udało-oznajmiła
-to ja pójdę po lekarza
-nie odchodź-powiedziała
-zaraz wracam-wstał, pocałował mnie i wyszedł
*Oczami Laury*
Gdy tak leżałam w tej całej śpiączce słyszalam piękne słowa wydobywające się z jego ust, myślałam nad tym co mówił, ale moje rozmyślania przerwał Ross i lekarz
-witam panno Lauro, jak się pani czuje?-zapytał
-dobrze tylko w klatce piersiowej mnie boli-odpowiedziałam
-to normalne, bo ma pani złamane trzy rzabra.
-aha, a co mi się stało w głowę, bo jakiś bandaż na niej mam?-zapytałam nie spokojnie
-niech się pani tak nie denerwuje, poślizneła się pani i upadłą potem potrąciło panią auto, więc przy upadku doszło do mocnego krwawienia, w okolicach głowy, zszyliśmy ranę i będzie nie widoczna pod włosami-odpowiedział
-aha dziękuję, do widzenia-pożegnałam się
-do widzenia, dowiedzenia-powiedział i wyszedł.
Po chwili Ross mnie zapytał:
-na pewno się dobrze czujesz?
-tak, ale jestem zmęczona, która godzina?-zapytałam
- 03:05- odpowiedział- też jeszcze nie spałem, ale zaraz usiądę obok ciebie i spróbuję zasnąć
-gdyby nie było tak ciemno to kazałabym ci pójść do domu-powiedziałam- a poza tym, to wszystko co mówiłeś to prawda?
-oczywiście, że tak, dlaczego to mogłoby być kłamstwo?-zapytał zdziwiony i usiadł na krzesło obok łóżka
-nie wiem, chciałam wiedzieć i chcę abyś wiedział, że też cię bardzo mocno kocham.-powiedziałam po czym bardzo mocno się do niego przytuliłam po mino tego, że czułam ogromny ból.
-Idź spać- powiedział i odwzajemnił mój uścisk tyle, że bardzo delikatnie aby nie sprawiać mi większego bólu.
Tak też zrobiłam położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnełam.. cały czas myślałam nad Ross'em i mną, nad nami. Uświadomiłam sobie, że jest to osoba którą kocham bez granic i chcę z nim być już na zawsze.
*Oczami Ross'a*
Gdy Laura zasneła ja też to zrobiłem, ale nie trwało to długo, bo obudziły mnie jakieś maszyny do których była podłączona Laura. Szybko wstałem i zawołałem lekarza. Widzialem jak odłanczają Laurę od tych wszystkich urządzeń i zapytałem doktora:
-dlaczego ją odłanczacie... czy ona nie żyje.?-zapytałem wahając się
-przykro nam, ale pańska dziewczyna dostała krwotoku wewętrznego i nie przeżyła-odpowiedział ze współczuciem w oczach.
*Oczami Lury*
Obudziły mnie okropne wrzaski Ross'a coś typu: ,,Laura proszę nie odchodź, bo i ja się zabiję, aby być z tobą''. Po chwili usiałam na łóżko i zaczełam budzić Ross'a:
-Ross kochanie to tylko sen-powiedziałam głaskając go po policzku
-Laura.. ty żyjesz.!!-krzyknął z radości
-tak żyję i jak narazie nie mam zamiaru odchodzić-zaśmiałam się
-no i na taką odpowiedź liczyłem.. pójdźmy dalej spać
-ok, ale Ross.. chodź się połóż obok mnie, łóżko jest wystarczające nawet dla trzech osób
-jeśli tylko chcesz.. dla ciebie wszystko- powiedział i położył się obok mnie. Nawet nie wiem kiedy zasnełam w obięciach mojego blondaska.
Gdy obudziłam się rano jego już nie było, ale wszedł lekarz:
-Dzieńdoby, Pan Ross poszedł do domu się ,,odświeżyć'' tak prętko, aby przed Pani obudzeniem wrócić,,, martwi się o Panią.-powiedział jednym tchem
-Witam, dziękuję za przekazanie i wiem, że się martwi..jest najlepszym chłopakiem w dziejach, Panie doktorze kiedy zostanę wypisana?-zapytałam
-zrobimy jeszcze kilka badań i możesz iść do domu. A teraz zabieramy cię na prześwietlenie.-powiedział i poprowadził mnie na salę gdzie odbywają się prześwietlenia. Najpierw prześwietlili mi nogę, potem żebra, a dla upewnienia, że z moja głowa jest cała zdrowa też ją prześwietlili. Po tym badaniu lekarz zdiął mi gips i powiedział, że mogę iść do domu, podziękowałam mu i poszłam w stronę mojego domu. Zostawiłam w nim rzeczy i poszłam w stronę domu blondaska. Gdy stałam przed bramą zobaczyłam coś co bardzo sprawiło mi ból, a był to...
Elo i jak wam się podoba? Długo nic nie pisałam bo nie miałam weny. ;< I taki trochę długi, ale jest ;D
Było już bardzo późno bo po 23:00 i postanowiłam już pójść z chłopakami i siostrą Laury, Vanessą do domu, Ross stwierdził, że poczeka na Laurę aż wyjedzie z ,,bloku operacyjnego'' i gdy będzie już w swoim ,,szpitalnym pokoju'' usiądzie obok niej i będzie cały czas obok niej.
*Oczami Ratliff'a, Rocky'ego i Rikera*
Widzieliśmy po Ross'ie, że bardzo mu zależy na Laurze, tak jak na nikomu innym, bo został z nią całą noc i płakał, a on nigdy nie płacze, czasem poleci mu kilka łez, ale nigdy nie płacze.
*Oczami Ross'a*
Siedziałem cały czas płacząc, gdy nagle zobaczyłem Laurę którą wywożą z sali operacyjnej.. Szybko podbiegłem do doktora i spytałem:
-Panie doktorze co z nią jest?
-jest pan rodziną panny Marano?-zapytał
-nie, ale jestem jej chłopakiem-odpowiedziałem szlochając
-no dobrze nie powinienem, ale widzę, że ci zależy więc ci powiem-odpowiedział- mam dwie wiadomości dobrą i złą, którą chce pan usłyszczeć jako pierwszą?
-dobrą-powiedziałem z zawachaniem a zarazem jeszcze większym przerażeniem
-a więc tak.. Pani Lura jest w stanie stabilnym i udało nam się uratować życie, gdyby leżała tam tylko 5 minut dłużej mogłaby nie przeżyć, ale..
-ale.?! Jaka jest ta zła wiadomość?-zapytałem nieco zdenerwowany
-...ale jest w bardzo ciężkim stanie, ponieważ mocno się wykrwawiła, ma złąmaną lewą nogę, złamane trzy żebra i jest cała w sinkiakach.. Niech Pan jej tak nie zostawia-nie skończył bo mu przerwałem
-nie mam takiego zamiaru, nawet jeśli będzie chciała abym ją zostawił, to ja i tak tego nie zrobię.!
-bardzo dobrze, a teraz pacjętka musis odpoczywać
-ale mogę do niej pójść?-zapytałem smutny
-oczywiście, ale panna Marano jest w śpiączce farmatologicznej i będziemy ją dopiero jurto wybudzać, ale niech pan wie, że ona wszystko słyszy do okoła i będzie to pamiętać jak się obudzi, dlatego może pan swobodnie do niej mówić-powiedział i odszedł a ja zdążyłem tylko powiedzieć
-dziękuję
Po chwili poszłedłem za lekarzem który wiózł na łóżku moją kochaną Laurę. Gdy już doszliśmy do pokoju doktor zapalił lampkę stojącą na stole i wyszedł. Zaraz po tym powiedziałem do śpiącej Laury:
-Lauro wiedz, że cię kocham całym moim sercem, jestem tu z tobą abyś nie była sama i abyś wiedziała, że mi na tobie bardzo zależy, nigdy cię nie opuszczę nawet jeśli tego będziesz chciała to ja i tak czy siak zostanę przy tobie, mam nadzieję, że wyzdrowiejesz i że mnie kochasz tak jak ja ciebie. Co ja bym zrobił bez ciebie, gdybyś.. umarła? Też bym umarł z tęsknoty do ciebie, ale ty z tego wyjdziesz.-powiedziałem całując ją w czółko. Po chwili wziełem jej dłoń w swoją i uścisnąłem ją, ale poczółem jak odwzajemniła uścisk.. nie wydawało mi się- powiedziałem sam do siebie, ale po chwili Laura powiedziała:
-nie, nie wydawało ci się- po czym się uśmiechneła
-jak... przecież lekarze cię nie wybudzili ze śpiączki farmatologicznej?!
-wiem, ale tak chciałam odpowiedzieć na te twoje wszystkie miłe słowa, że mi się udało-oznajmiła
-to ja pójdę po lekarza
-nie odchodź-powiedziała
-zaraz wracam-wstał, pocałował mnie i wyszedł
*Oczami Laury*
Gdy tak leżałam w tej całej śpiączce słyszalam piękne słowa wydobywające się z jego ust, myślałam nad tym co mówił, ale moje rozmyślania przerwał Ross i lekarz
-witam panno Lauro, jak się pani czuje?-zapytał
-dobrze tylko w klatce piersiowej mnie boli-odpowiedziałam
-to normalne, bo ma pani złamane trzy rzabra.
-aha, a co mi się stało w głowę, bo jakiś bandaż na niej mam?-zapytałam nie spokojnie
-niech się pani tak nie denerwuje, poślizneła się pani i upadłą potem potrąciło panią auto, więc przy upadku doszło do mocnego krwawienia, w okolicach głowy, zszyliśmy ranę i będzie nie widoczna pod włosami-odpowiedział
-aha dziękuję, do widzenia-pożegnałam się
-do widzenia, dowiedzenia-powiedział i wyszedł.
Po chwili Ross mnie zapytał:
-na pewno się dobrze czujesz?
-tak, ale jestem zmęczona, która godzina?-zapytałam
- 03:05- odpowiedział- też jeszcze nie spałem, ale zaraz usiądę obok ciebie i spróbuję zasnąć
-gdyby nie było tak ciemno to kazałabym ci pójść do domu-powiedziałam- a poza tym, to wszystko co mówiłeś to prawda?
-oczywiście, że tak, dlaczego to mogłoby być kłamstwo?-zapytał zdziwiony i usiadł na krzesło obok łóżka
-nie wiem, chciałam wiedzieć i chcę abyś wiedział, że też cię bardzo mocno kocham.-powiedziałam po czym bardzo mocno się do niego przytuliłam po mino tego, że czułam ogromny ból.
-Idź spać- powiedział i odwzajemnił mój uścisk tyle, że bardzo delikatnie aby nie sprawiać mi większego bólu.
Tak też zrobiłam położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnełam.. cały czas myślałam nad Ross'em i mną, nad nami. Uświadomiłam sobie, że jest to osoba którą kocham bez granic i chcę z nim być już na zawsze.
*Oczami Ross'a*
Gdy Laura zasneła ja też to zrobiłem, ale nie trwało to długo, bo obudziły mnie jakieś maszyny do których była podłączona Laura. Szybko wstałem i zawołałem lekarza. Widzialem jak odłanczają Laurę od tych wszystkich urządzeń i zapytałem doktora:
-dlaczego ją odłanczacie... czy ona nie żyje.?-zapytałem wahając się
-przykro nam, ale pańska dziewczyna dostała krwotoku wewętrznego i nie przeżyła-odpowiedział ze współczuciem w oczach.
*Oczami Lury*
Obudziły mnie okropne wrzaski Ross'a coś typu: ,,Laura proszę nie odchodź, bo i ja się zabiję, aby być z tobą''. Po chwili usiałam na łóżko i zaczełam budzić Ross'a:
-Ross kochanie to tylko sen-powiedziałam głaskając go po policzku
-Laura.. ty żyjesz.!!-krzyknął z radości
-tak żyję i jak narazie nie mam zamiaru odchodzić-zaśmiałam się
-no i na taką odpowiedź liczyłem.. pójdźmy dalej spać
-ok, ale Ross.. chodź się połóż obok mnie, łóżko jest wystarczające nawet dla trzech osób
-jeśli tylko chcesz.. dla ciebie wszystko- powiedział i położył się obok mnie. Nawet nie wiem kiedy zasnełam w obięciach mojego blondaska.
Gdy obudziłam się rano jego już nie było, ale wszedł lekarz:
-Dzieńdoby, Pan Ross poszedł do domu się ,,odświeżyć'' tak prętko, aby przed Pani obudzeniem wrócić,,, martwi się o Panią.-powiedział jednym tchem
-Witam, dziękuję za przekazanie i wiem, że się martwi..jest najlepszym chłopakiem w dziejach, Panie doktorze kiedy zostanę wypisana?-zapytałam
-zrobimy jeszcze kilka badań i możesz iść do domu. A teraz zabieramy cię na prześwietlenie.-powiedział i poprowadził mnie na salę gdzie odbywają się prześwietlenia. Najpierw prześwietlili mi nogę, potem żebra, a dla upewnienia, że z moja głowa jest cała zdrowa też ją prześwietlili. Po tym badaniu lekarz zdiął mi gips i powiedział, że mogę iść do domu, podziękowałam mu i poszłam w stronę mojego domu. Zostawiłam w nim rzeczy i poszłam w stronę domu blondaska. Gdy stałam przed bramą zobaczyłam coś co bardzo sprawiło mi ból, a był to...
Elo i jak wam się podoba? Długo nic nie pisałam bo nie miałam weny. ;< I taki trochę długi, ale jest ;D
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział 5. Czy to już prawdziwa miłość?
*Oczami Laury*
Po 5 minutach byliśmy już u mnie w domu, Ross wszedł ze mną, a ja zgodnie z obietnicałam poznałam go z moją siostrą Vanessą:
-hej Van,to jest mój.. chłopak Ross-powiedziałam i popatrzeliśmył sobie z Ross'em prosto w oczy
-cześć miło mi cię poznać Ross, jestem Vanessa starsza siostra Laury-uśmiechneła się do mojego chłopaka, a on odwzajemnił uśmiech
-mi równiesz-powiedział
-Van, ja ide do Ross'a-powiadomiłam siostrę
-ok idż, ale weź klucze bo nie wiem czy będę w domu jak wrócisz, pa
-pa-pożegnałam się.
Nie całe 3 minuty później byliśmy już przed drzwiami do domu Ross'a. Otworzył drzwi, a w nich stała jakać blondynka.
-hej Rydel-powiedział do niej
-hej braciszku, w domu są ci wszyscy lenie, a po za tym nie przedctawisz mnie.?-zapytała
-tak..Lura to jest moja siostra Rydel, a Rydel to jest moja.. dziweczyna Laura-poznał nas ze sobą
-cześć miło mi cię poznać-powiedziałą do mnie i się uśmiechneła
-mi ciebie również-powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech
-dobra to ja lece, cześć wam-pożegnała się
-pa-odpowiedzieliśmy
*Oczami Ross'a*
Gdy weszliśmy z Laurą do salonu ujżałem trzy znajome mi twarze, po chwili wszyscy odwrócili się i zajrzeli z niedowierzaniem, że jest ze mną jakaś dziewczyna. Po chwili..
-Cześć wszystkim, to jest.. moja dziewczyna Laura, Lauro to są moi bracia Rocky i Riker a ten trzeci to przyjaciel rodziny który razem z nami występuje w naszym zespole, Ratliff.-oznajmiłem
*Oczami Laury*
-Hej chłopcy-powiedziałam
-Hej Lauro-odpowiedzieli ,,chórem'' chyba niedowieżając w to, że jestem z Ross'em, tak mi się zresztą wydaje.
-to my pójdziemy do mnie, nara-powiedział mój kochany chłopak
-pa-powiedzieli-miło było nam cię poznać
-cześć, mi was też-uśmiechnełam się i poszłam z Ross'em do jego pokoju
Nagle Ross coś do mnie mówił:
-Lauro zaśpiewaj coś, albo mam lepszy pomysł napiszmy razem piosenkę
-okey
-to chodźmy do pokoju nagraniowo muzycznego-pociągną mnie za renkę i poszliśmy
Po trzech godzinach mieliśmy taką piosenkę:
http://www.youtube.com/watch?v=A4XXhf7pq6Y
Piosenka była świetna, gdy śpiewaliśmy tę piosenkę to Ratliff, Rocky i Riker podsłuchiwali i gdy skończyliśmy weszli, zaczeli klaskać i przekonywali nas, abyśmy nagrali do niej teledysk i poszli z nią do wytrórni ich zespołu. Po chwili ,,błagań'' ulegliśmy. Postanowiam iść już do domu, gdy szłam w jego stronę pomiędzy domem moim a Ross'a pośliznełam się i upadłam, pamiętam tylko to, że słyszałam krzyk Rydel: ,,Laura, Laura nie zamykaj oczu.. Laura.!''
*Oczami Rydel*
Gdy wracałam od koleżanki zobaczyłam Laurę która leżała w kałuży krwi.. potrącił ją samochód. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam po karetkę, a potem do Rock'iego:
ROZMOWA TELEFONICZNA
-Rocky, powiedz Ross'owi, że Laura pomiędzy naszymi domami została potrącona przez samochód i, że katretka już jedzie
-co?! Już biegniemy!
KONIEC ROZMOWY TELEFONICZNEJ
Po 5 minutach karetka przyjechała, a Ross, Ratliff, Rocky i Riker byli już dawno na miejscu.
Pare minut prędzej gdy Ross zobaczył Laurę zaczął płakać. Nigdzy go nie widziałam w takim stanie.. tak jak chyba każdy.
*Oczami Ross'a*
Długo wszyscy błagaliśmy abym mógł pojechać karetką z Laurą, po jakimś czasie zgodzili się.
Po chwili byliśmy w szpitalu. Laurę wzieli na natychmiastową operację, ale przed tym dali mi jej telefon.
Postanowiłem zadzwonić z niego do siostry Lury...
ROZMOWA TELEFONICZNA
-No hej Lura, co jest?-zapytała Vanessa
-Vanessa z tej strony Ross..-nie dokończyłem, bo Vanessa mi przerwała
-Ross czy coś się stało?!-spytała zdenerwowana
-tak, Laura została potrącona prez auto, jest w szpitalu i ma operację, przyjedź jak najszybciej
-dziękuję za powiadomienie, zaraz będę.
KONIEC ROZMOWY TELEFONICZNEJ
Za 10 minut Vanessa była na miejscu..
-Ross jak to się stało?-zapytała zmartwiona
-wiem tylko tyle, że moja siostra znalazła ją w kałuży krwi i że potrącił ją samochód, prawdopodobnie się poślizgneła.
-dziękuję ci-powiedziała
-ale za co?!
-za to, że jesteś tu z moją siostrą i czekasz zamiast co najgorsze zostawiłbyś ją-odpowiedziała
-ja ją kocham i nawet gdyby mnie nie pamiętała lub odeszła ode mnie to i tak jej nie zostawie i będę przy niej-powiedział i zaczął płakać
*Oczami Vanessy*
Ross musi ją naprawdę kochać, bo to co mówi i że płacze to oznacza, że cierpi z powodu wypadku Laury chyba najbardziej z nas wszystkich.
Hey jak się podoba.? KOMENTUJCIE.! ;**
Nie całe 3 minuty później byliśmy już przed drzwiami do domu Ross'a. Otworzył drzwi, a w nich stała jakać blondynka.
-hej Rydel-powiedział do niej
-hej braciszku, w domu są ci wszyscy lenie, a po za tym nie przedctawisz mnie.?-zapytała
-tak..Lura to jest moja siostra Rydel, a Rydel to jest moja.. dziweczyna Laura-poznał nas ze sobą
-cześć miło mi cię poznać-powiedziałą do mnie i się uśmiechneła
-mi ciebie również-powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech
-dobra to ja lece, cześć wam-pożegnała się
-pa-odpowiedzieliśmy
*Oczami Ross'a*
Gdy weszliśmy z Laurą do salonu ujżałem trzy znajome mi twarze, po chwili wszyscy odwrócili się i zajrzeli z niedowierzaniem, że jest ze mną jakaś dziewczyna. Po chwili..
-Cześć wszystkim, to jest.. moja dziewczyna Laura, Lauro to są moi bracia Rocky i Riker a ten trzeci to przyjaciel rodziny który razem z nami występuje w naszym zespole, Ratliff.-oznajmiłem
*Oczami Laury*
-Hej chłopcy-powiedziałam
-Hej Lauro-odpowiedzieli ,,chórem'' chyba niedowieżając w to, że jestem z Ross'em, tak mi się zresztą wydaje.
-to my pójdziemy do mnie, nara-powiedział mój kochany chłopak
-pa-powiedzieli-miło było nam cię poznać
-cześć, mi was też-uśmiechnełam się i poszłam z Ross'em do jego pokoju
Nagle Ross coś do mnie mówił:
-Lauro zaśpiewaj coś, albo mam lepszy pomysł napiszmy razem piosenkę
-okey
-to chodźmy do pokoju nagraniowo muzycznego-pociągną mnie za renkę i poszliśmy
Po trzech godzinach mieliśmy taką piosenkę:
http://www.youtube.com/watch?v=A4XXhf7pq6Y
Piosenka była świetna, gdy śpiewaliśmy tę piosenkę to Ratliff, Rocky i Riker podsłuchiwali i gdy skończyliśmy weszli, zaczeli klaskać i przekonywali nas, abyśmy nagrali do niej teledysk i poszli z nią do wytrórni ich zespołu. Po chwili ,,błagań'' ulegliśmy. Postanowiam iść już do domu, gdy szłam w jego stronę pomiędzy domem moim a Ross'a pośliznełam się i upadłam, pamiętam tylko to, że słyszałam krzyk Rydel: ,,Laura, Laura nie zamykaj oczu.. Laura.!''
*Oczami Rydel*
Gdy wracałam od koleżanki zobaczyłam Laurę która leżała w kałuży krwi.. potrącił ją samochód. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam po karetkę, a potem do Rock'iego:
ROZMOWA TELEFONICZNA
-Rocky, powiedz Ross'owi, że Laura pomiędzy naszymi domami została potrącona przez samochód i, że katretka już jedzie
-co?! Już biegniemy!
KONIEC ROZMOWY TELEFONICZNEJ
Po 5 minutach karetka przyjechała, a Ross, Ratliff, Rocky i Riker byli już dawno na miejscu.
Pare minut prędzej gdy Ross zobaczył Laurę zaczął płakać. Nigdzy go nie widziałam w takim stanie.. tak jak chyba każdy.
*Oczami Ross'a*
Długo wszyscy błagaliśmy abym mógł pojechać karetką z Laurą, po jakimś czasie zgodzili się.
Po chwili byliśmy w szpitalu. Laurę wzieli na natychmiastową operację, ale przed tym dali mi jej telefon.
Postanowiłem zadzwonić z niego do siostry Lury...
ROZMOWA TELEFONICZNA
-No hej Lura, co jest?-zapytała Vanessa
-Vanessa z tej strony Ross..-nie dokończyłem, bo Vanessa mi przerwała
-Ross czy coś się stało?!-spytała zdenerwowana
-tak, Laura została potrącona prez auto, jest w szpitalu i ma operację, przyjedź jak najszybciej
-dziękuję za powiadomienie, zaraz będę.
KONIEC ROZMOWY TELEFONICZNEJ
Za 10 minut Vanessa była na miejscu..
-Ross jak to się stało?-zapytała zmartwiona
-wiem tylko tyle, że moja siostra znalazła ją w kałuży krwi i że potrącił ją samochód, prawdopodobnie się poślizgneła.
-dziękuję ci-powiedziała
-ale za co?!
-za to, że jesteś tu z moją siostrą i czekasz zamiast co najgorsze zostawiłbyś ją-odpowiedziała
-ja ją kocham i nawet gdyby mnie nie pamiętała lub odeszła ode mnie to i tak jej nie zostawie i będę przy niej-powiedział i zaczął płakać
*Oczami Vanessy*
Ross musi ją naprawdę kochać, bo to co mówi i że płacze to oznacza, że cierpi z powodu wypadku Laury chyba najbardziej z nas wszystkich.
Hey jak się podoba.? KOMENTUJCIE.! ;**
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Rozdział 4. Wesołe miasteczko & casting
*Oczami Rani rano*
Wstałam o 09:00, gdy zobaczyłam która jest godzina to automatycznie podbiegłam do łazienki. Gdy już się ,,ogarnełam'' nałożyłam makijaż i poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Po godzinie czyli o 10:00 pobiegłam do Calum'a, ale on mnie wyprzedził i stał przed moimi drzwiami. Potem poszliśmy do wesołego miasteczka gdzie czekali już na nas Laura z Ross'em. Po chwili zauważyłam, że oni się całują, nie widzieli nas..
-Calum patrz oni...oni-przerwał mi
-tak widzę.. całują się, ale musisz przyznać, że do siebie pasują-powiedział
-no tak są dla siebie dealni, chodź podejdziemy do nich
Gdy podeszliśmy do nich oni stali gdyby nigdy nic i poparzeli na siebie.
*Oczami Ross'a*
Ja i Laura pocałowaliśmy się, znaczy ja ją pocałowałem, ale ona nie odeszła tylko odwzajemniła mój pocałunek. Podobało mi się to, bo ja ją kocham.
-Hej wam-usłyszałem głos Calum'a
-Hej-odpowiedziałem z Laurą
-co tam?-zapytała Rani
Popatrzeliśmy z Laurą na siebie i zaśmialiśmy się do siebie
-Nic.. nic szczególnego-odpowiedzieliśmy ,,chórem''
-no to ok, idziemy na ,,diabelski młyn''?-zaproponowałem
-pewnie, ale siedzenia są dwu osobowe, to kto z kim siedzi?-spytał Calum
-to ja z Calum'em, a Ross i Laura-odpowiedziała Rani i mrógneła do Calum'a
Poczułem się tak jakby widzieli nasz pocałunek z Laurą, ale nie przeszkadzało mi to i cieszyłem się, że będę mógł jechać sam na sam z Laurą. Jej ten pomysł chyba też się podobał bo gdy Rani to powiedziała, to na twarzy Laury pojawił się lekki uśmiech.
Wsiedliśmy i koło ruszyło..
Gdy byliśmy na samej górze koło się zatrzymało, wszyscy mówili, że potrwa to ,,tylko'' 30 minut, ale na górze byliśmy aż dwie godziny.
*Oczami Laury*
Gdy zrobiło mi się chłodno to Ross od razu to zauważył i dał mi swoją kurtkę i obioł mnie.. chwilę rozmyślałam nad naszym pocałumkiem i zdałam sobie sprawę, że kocham go, ale z rozmyśleń wyrwał mnie głos Ross'a
-Laura ja.. ja przepraszam, że cię.. że cię pocałowałem-powiedział
-nie ma za co, gdybym tego nie chciała to, bym się od ciebie oderwała i nie..-nie skończyłam, bo Ross mi przerwał
-odwzajemnła pocałunku?-spytał
-no.. tak- zawachałam się
-Laura muszę ci coś powiedzieć..
-zamieniam się w słuch- odpowiedziałam ze zdenerwowaniem w głosie
Nagle koło ruszyło i Ross nie zdążył dokończyć, ale nie poddawał się..
-Laura.. ja .. ja cię kocham-powiedział z nadzieją w głosie, ale i przerażeniem
-Ross.. ja.. ja.. nie wiem co powiedzieć-wydusiłam z siebie
-jeśli nie czujesz tego co ja to zrozumiem, ale wiedz, że przy tobie się czuję, tak dobrze, tak swobodnie i jeśli cię nie ma to.. wiem, że to głupio brzmi, bo się znamy tylko dwa dni, ale czuję wtedy pustkę-odpowiedział z pewnością tego co mówi
-Ross to miłe co o mnie mówisz i też chcę ci coś powiedzieć..
-słucham-uśmiechną się do mnie nie pewnie
-też cię kocham i czuję to co ty- pocałowałam go w policzek
-to.. czy ty Lauro Marano będziesz moją dziwczyną-zapytał
-tak- powiedziałam i przytuliłam go a on odwzajemnił uścisk..
Nagle byliśmy na dole, wyśadliśmy i powiedzieliśmy do naszych przyjaciół:
-kochani my.. jesteśmy parą
oni zaczeli skakać i piszczeć z radośći oraz zaczeli nam gratulować.
-jeny kompletnie zapomniałam, że jutro mam casting do ,,Austin'a & Ally'', a skoro ja mam to wy też macie
-no tak..-odpowiedzieli razem
-wiecie co to ja już pójdę, papa-pożegnałam ich i przytuliłam, a Ross mnie pocałował delikatnie w usta, ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek
-pa-odpowiedzieli
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...
*Oczmi Calum'a*
Nadszedł dzień ogłoszenia wyników castingu, a ja strasznie się boję, że nie dostanę roli Dez'a.. albo, że któryś z moich przyjaciół się nie dostanie.
*Oczani narratora*
Już każdy z całej czwórki bał się, że się nie dostaną, teraz czekają na wyniki..
Po po godzinie wywieszono wyniki..
Były one takie:
Austin-Ross Lynh
Ally-Laura Marano
Trish-Rani Rodriguez
Dez-Calum Worthy
...
*Oczami Ross'a*
-Udało nam się-powiedział uśmiechnięty
-Tak-zaczeliśmy wszyscy skakać z radości.
-za miesiąc pierwszy odcinek-powiedział ucieszony całą tą sytułacją
-no, a tak wogóle to jak wam się układa?-zapytali Rani z Calum'em
-ahhh dobrze kochamy się i jesteśmy ze sobą szczęśliwi-powiedzieliśmy jednocześnie i znów się pocałowaliśmy
-dobra ja lece, cześć-pożegnała się Rani
-ja też już będe szedł do domu- powiedział żegnając się z nami Calum
*Oczami Laury*
Nasi przyjaciele już poszli więc spytałam się Ross'a:
-to co robimy ,,Miśu''?
-to może ,,wpadniemy'' do mnie i poznam cię wogóle z moją rodziną.. co ty na to kochanie?
-okej to chodźmy-uśmiechnełam się a on odwzajemnił mój uśmiech.-ale najpierw wejdę do domu powiedzieć siostrze, że będę później, a ty pójdziesz ze mną i też cię poznam z nią
-no to ,,w drogę''
Elo, jak się podoba? KOMENTUJCIE .!! Next jeszcze dziś lub jutro ;**
Wstałam o 09:00, gdy zobaczyłam która jest godzina to automatycznie podbiegłam do łazienki. Gdy już się ,,ogarnełam'' nałożyłam makijaż i poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Po godzinie czyli o 10:00 pobiegłam do Calum'a, ale on mnie wyprzedził i stał przed moimi drzwiami. Potem poszliśmy do wesołego miasteczka gdzie czekali już na nas Laura z Ross'em. Po chwili zauważyłam, że oni się całują, nie widzieli nas..
-Calum patrz oni...oni-przerwał mi
-tak widzę.. całują się, ale musisz przyznać, że do siebie pasują-powiedział
-no tak są dla siebie dealni, chodź podejdziemy do nich
Gdy podeszliśmy do nich oni stali gdyby nigdy nic i poparzeli na siebie.
*Oczami Ross'a*
Ja i Laura pocałowaliśmy się, znaczy ja ją pocałowałem, ale ona nie odeszła tylko odwzajemniła mój pocałunek. Podobało mi się to, bo ja ją kocham.
-Hej wam-usłyszałem głos Calum'a
-Hej-odpowiedziałem z Laurą
-co tam?-zapytała Rani
Popatrzeliśmy z Laurą na siebie i zaśmialiśmy się do siebie
-Nic.. nic szczególnego-odpowiedzieliśmy ,,chórem''
-no to ok, idziemy na ,,diabelski młyn''?-zaproponowałem
-pewnie, ale siedzenia są dwu osobowe, to kto z kim siedzi?-spytał Calum
-to ja z Calum'em, a Ross i Laura-odpowiedziała Rani i mrógneła do Calum'a
Poczułem się tak jakby widzieli nasz pocałunek z Laurą, ale nie przeszkadzało mi to i cieszyłem się, że będę mógł jechać sam na sam z Laurą. Jej ten pomysł chyba też się podobał bo gdy Rani to powiedziała, to na twarzy Laury pojawił się lekki uśmiech.
Wsiedliśmy i koło ruszyło..
Gdy byliśmy na samej górze koło się zatrzymało, wszyscy mówili, że potrwa to ,,tylko'' 30 minut, ale na górze byliśmy aż dwie godziny.
*Oczami Laury*
Gdy zrobiło mi się chłodno to Ross od razu to zauważył i dał mi swoją kurtkę i obioł mnie.. chwilę rozmyślałam nad naszym pocałumkiem i zdałam sobie sprawę, że kocham go, ale z rozmyśleń wyrwał mnie głos Ross'a
-Laura ja.. ja przepraszam, że cię.. że cię pocałowałem-powiedział
-nie ma za co, gdybym tego nie chciała to, bym się od ciebie oderwała i nie..-nie skończyłam, bo Ross mi przerwał
-odwzajemnła pocałunku?-spytał
-no.. tak- zawachałam się
-Laura muszę ci coś powiedzieć..
-zamieniam się w słuch- odpowiedziałam ze zdenerwowaniem w głosie
Nagle koło ruszyło i Ross nie zdążył dokończyć, ale nie poddawał się..
-Laura.. ja .. ja cię kocham-powiedział z nadzieją w głosie, ale i przerażeniem
-Ross.. ja.. ja.. nie wiem co powiedzieć-wydusiłam z siebie
-jeśli nie czujesz tego co ja to zrozumiem, ale wiedz, że przy tobie się czuję, tak dobrze, tak swobodnie i jeśli cię nie ma to.. wiem, że to głupio brzmi, bo się znamy tylko dwa dni, ale czuję wtedy pustkę-odpowiedział z pewnością tego co mówi
-Ross to miłe co o mnie mówisz i też chcę ci coś powiedzieć..
-słucham-uśmiechną się do mnie nie pewnie
-też cię kocham i czuję to co ty- pocałowałam go w policzek
-to.. czy ty Lauro Marano będziesz moją dziwczyną-zapytał
-tak- powiedziałam i przytuliłam go a on odwzajemnił uścisk..
Nagle byliśmy na dole, wyśadliśmy i powiedzieliśmy do naszych przyjaciół:
-kochani my.. jesteśmy parą
oni zaczeli skakać i piszczeć z radośći oraz zaczeli nam gratulować.
-jeny kompletnie zapomniałam, że jutro mam casting do ,,Austin'a & Ally'', a skoro ja mam to wy też macie
-no tak..-odpowiedzieli razem
-wiecie co to ja już pójdę, papa-pożegnałam ich i przytuliłam, a Ross mnie pocałował delikatnie w usta, ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek
-pa-odpowiedzieli
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...
*Oczmi Calum'a*
Nadszedł dzień ogłoszenia wyników castingu, a ja strasznie się boję, że nie dostanę roli Dez'a.. albo, że któryś z moich przyjaciół się nie dostanie.
*Oczani narratora*
Już każdy z całej czwórki bał się, że się nie dostaną, teraz czekają na wyniki..
Po po godzinie wywieszono wyniki..
Były one takie:
Austin-Ross Lynh
Ally-Laura Marano
Trish-Rani Rodriguez
Dez-Calum Worthy
...
*Oczami Ross'a*
-Udało nam się-powiedział uśmiechnięty
-Tak-zaczeliśmy wszyscy skakać z radości.
-za miesiąc pierwszy odcinek-powiedział ucieszony całą tą sytułacją
-no, a tak wogóle to jak wam się układa?-zapytali Rani z Calum'em
-ahhh dobrze kochamy się i jesteśmy ze sobą szczęśliwi-powiedzieliśmy jednocześnie i znów się pocałowaliśmy
-dobra ja lece, cześć-pożegnała się Rani
-ja też już będe szedł do domu- powiedział żegnając się z nami Calum
*Oczami Laury*
Nasi przyjaciele już poszli więc spytałam się Ross'a:
-to co robimy ,,Miśu''?
-to może ,,wpadniemy'' do mnie i poznam cię wogóle z moją rodziną.. co ty na to kochanie?
-okej to chodźmy-uśmiechnełam się a on odwzajemnił mój uśmiech.-ale najpierw wejdę do domu powiedzieć siostrze, że będę później, a ty pójdziesz ze mną i też cię poznam z nią
-no to ,,w drogę''
Elo, jak się podoba? KOMENTUJCIE .!! Next jeszcze dziś lub jutro ;**
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział 3. Poznanie nowych przyjaciół
*Oczami Laury rano*
Wstałam wcześniej niż zwykle bo już 06:50, pomimo wczesnej pory wstałam i podeszłam do szafy i wybrałam to:
Wstałam wcześniej niż zwykle bo już 06:50, pomimo wczesnej pory wstałam i podeszłam do szafy i wybrałam to:
gdy to wybrałam poszłam do łązienki by to ubrać, umyć zęby, wyprostowałam moje bardzo kręcone włosy i pomalowałam się lekko. Zajeło mi to godzinę. O 08:00 zeszłam po schodach do kuchni i wyjełam mi potrzebne składniki do naleśników. Po 30 minutach były gotowe, polałąm je czekoladą i posypką. Nagle ujżałam znaną mi twarz była to moja siostra Vanessa.
*Oczmi Vanessy*
Gdy rano wstałam poczułam piękny zapach, gdy zeszłam do kuchni zobaczyłam moją siostrzyczkę Laurę która kończy dekorować naleśniki.
-Mmmm a zrobiłąś coś dla mnie?!-spytałam
-tak, zawsze robię więcej też dla ciebie-powiedziałam i uśmiechcełam się
Laura nałożyłą mi naleśniki.
*Oczami Laury*
W tym samym czasie gdy ja nakładałam naleśniki to Vanessa lała do szklanek pyszny sok pomarańczowy. O 09:00 wyszłam pochodzić po Nowym Yorku. Gdy wyszłamszłam w stronę widzianego prze ze mnie parku wpadłam na pewnego blondyna, upadłąm i jękłam cicho z bólu. Chłopak podał mi rękę i pomóg wstać.
-Hej, jak się nazywasz?- powiedział
-Hej, jestem Laura Marano, a ty?-spytałąm
-a ja jestem Ross lynch
-Lynch, Lynch Lynch... coś mi to mówi, czekaj ty jesteś ten z R5 prawda?!
-tak, miło mi-uśmiechną się
-mi również- odwzajemniłam uśmiech
-mam nadzieję, że nie jesteś obsesyjnie ,,chorą'' na moim punkcie fanką
-nie jestem ,,obsesyjnie chorą'', ale fanką jestem
-to w takim razie miło mi-przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk- czym się zajmujesz?-spytał
-pisze teksty, śpiewam i gram na pianinie, ale teraz uczę się roli na casting do serialu
-jakiego? Jak chcesz powiedzieć oczywiście
-,,Austin & Ally'', chcę być Ally
-tak się składa, że ja też idę na casting do tego samego serialu i będę się starał o rolę Austina. W jaką stronę idziesz?-spytał
-do parku, a ty?
-ja też, na spotkanie z przyjaciółmi, którzy starają się o role Trish i Deza. A ty po co tam idziesz?
-ja tylko posiedzieć, bo przeprowadziłam się tu wczoraj i nie mam tu znajomych, znam tylko ciebie
*Oczami Ross'a*
-no to może choć ze mną, i z kąd się przeprowadziłaś?
-sama nie wiem nie chcę wam przeszkadazać i przeprowadziłam się z Paryża
-no chodź, zrób to dla mnie.. proszę-poprosił i zrobił minkę małego szczeniaczka
-ok to pójdę-zgodziłam się
-jak nazywają się twoi rodzice i masz rodzeństwo?-zapytałem.. ale nagle zauważyłem, że Laura bardzo posmutniała i zaczeły jej lecieć łzy z oczu.
Po czwili odpowiedziała:
-moi rodzice.. oni.. oni nie żyją, zgineli w katastrofie lotniczej ponad miesiąc temu, a mieszkam z moją starszą siostrą Vanessą
-przepraszam, nie chciałaem- pocałowałem ją w policzek i wytarłej swoją renką jej łzy
-nic się nie stało, z kąd mogłeś wiedzieć. To co idziemy do twoich przyjaciół?
-jeny zagadaliśmy się chodźmy
Poszliśmy dalej do parku, po 5 minutach zauważyłem moich przyjaciół.
-Ross gdzieś ty był? Pół godziny temu byliśmy umuwieni-powiedzieli jednocześnie Rani i Calum
-przepraszam was, ale wpadliśmy z Laurą na siebie-wskazałem na Laurę
*Oczami Rani*
-Cześć, jestem Rani, a to jest Calum, a ty jesteś?-powiedziała Rani
-Hej ja jestem Laura
-Jesteś tutaj nowa?-powiedział Calum
-tak, wczoraj przeprowadziłam się wczoraj tu z Paryża
-aha-powiedzieli ,,chórem''
*Oczami Laury*
-niezgadniecie Laura idzie na casting na Ally-oznajmił Ross
-fajnie by było jagbyśmy wszyscy w czwórkę się dostali-powiedział Calum-to co robimy?
-mam pomysł, to może wszyscy w czwórkę pójdziemy do mojego domu, co wy na to?
-jeśli to nie będzie problem to spoko-odpowiedzili wszyscy
-to idziemy
-a gdzie mieszkasz?-zapytał
-na palmstreet 13 (sama to wymyśliłam.. od aut.)
-ej a Ross mieszka na palmstreet 14 (sama to wymyśliłam.. od aut.)
-to ten ogromny dom jest twój, a ja się zastanawiałem kto tam mieszka?-spytał Ross
-tak, ale nie chcę się tym chwalić-odpowiedziałam. To chodźmy!
Po czternastu minutach byliśmy na miejscu..
*Oczmi Calum'a*
-Wow, twój dom jest ogromny-powiedzieli wszyscy
-wiem, ale bez przesady-odpowiedziała Laura
-bez przesady?! Ile pomieszczeń ma twój dom?
-kuchnia, pokój dzienny, jadalnia, dzie łazienki, pięć sypialni, pokuj muzyczny, taras i basen w ogrodzie
-to może pójdziemy do pokoju muzycznego?-zaproponowała Rani
-okej-przyznali wszyscy
-wiecie, że Laura gra na pianinie, pisze piosenki i śpiewa-powiedział Ross.
-to macie wspólną pasję,pasujecie do siebie-powiedział Calum razem z Rani
*Oczami Laury*
Nic nie mówiłam, tylko czekałam co powie Ross, ale on też nic nie mówił
-No co nic nie powiecie?!-powiedział do nas Calum
My.. my jesteśmy tylko.. tylko przyjaciółmi- powiedziałam razem z Ross'em i uśmiechneliśmy się do siebie.
Jest już późno to my pójdziemy ale może jutro się spotkamy?-powiedzieli Ross, Rani i Calum
-dobrze to do jutra, może pójdziemy do wesołego miasteczka?
-ok pa
-papa
Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnełam.
*Oczami Rossa*
Jest już 03:00 i ja dalej nie śpię bo ciąglę myślę o Laurze i o tym co mówili Rani i Calum, że ja i Laura, że my.. my.. my pasujemy do siebie. Wkońcu zasnełem z myślą, że ja kocham Laurę i wiem, że znamy się tylko jeden dzień, ale ona jest wspaniała, ładna, utalentowana i najważniejsze, że jest sobą.
-to może pójdziemy do pokoju muzycznego?-zaproponowała Rani
-okej-przyznali wszyscy
-wiecie, że Laura gra na pianinie, pisze piosenki i śpiewa-powiedział Ross.
-to macie wspólną pasję,pasujecie do siebie-powiedział Calum razem z Rani
*Oczami Laury*
Nic nie mówiłam, tylko czekałam co powie Ross, ale on też nic nie mówił
-No co nic nie powiecie?!-powiedział do nas Calum
My.. my jesteśmy tylko.. tylko przyjaciółmi- powiedziałam razem z Ross'em i uśmiechneliśmy się do siebie.
Jest już późno to my pójdziemy ale może jutro się spotkamy?-powiedzieli Ross, Rani i Calum
-dobrze to do jutra, może pójdziemy do wesołego miasteczka?
-ok pa
-papa
Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnełam.
*Oczami Rossa*
Jest już 03:00 i ja dalej nie śpię bo ciąglę myślę o Laurze i o tym co mówili Rani i Calum, że ja i Laura, że my.. my.. my pasujemy do siebie. Wkońcu zasnełem z myślą, że ja kocham Laurę i wiem, że znamy się tylko jeden dzień, ale ona jest wspaniała, ładna, utalentowana i najważniejsze, że jest sobą.
Hey wam moi kochani, jak się podoba? Komętujcie! Jutro next.
Rozdział 2. Pytanie życia & odpowiedź
był to... Listonosz z listem poleconym do Laury. Laura natychmiast otwożyła list i zaczeła czytać, pisało w nim tak:
Szanowna Pani Lauro!
Chcieliśmy Pani przekazać, że dostała się Pani do najlepszej tutaj w Paryżu szkoły ,,Music high school for gifted students'' (nazwa wymyślona przeze mnie.. od aut.). Proszę się jak najszybciej zdecydować czy zgadza się Pani na uczęszczanie do tej szkoły i skontaktować się z nami.
Dziękujemy dyrektor i nauczyciele szkoły ,,Music high school for gifted students''
*Oczami Laury*
Byłam zaskoczona, że mnie przyjeli, ale było mi szkoda zrezygnować z wyjazdu do Nowego Yorku, tym bardziej, że nie mam tu nikogo, a w NY mogę i chcę kogoś poznać więc zdecydowałam, że jade do Nowego Yorku i odpuszczę sobie tę szkołę.
-Lauro i co zdecydowałaś?- spytała się mie siostra
-postanowiłam, że rezygnuję ze szkoły i jade do..-nie skończyłam bo Vanessa mi przerwała
-napewno.. bo wiesz drugiej szansy nie będzie?!
-tak napewno, chcę jechać z toba i zacząć życie od nowa- odpowiedziałam z nie dokońca pewną miną
-ok cieszę się z twojego wyboru, to co idziemy do Michel?
-tak idziemy-odpowiedziałam
*Oczami Vanessy*
Wiedziałam, że Laura nie jest do końca pewna, ale wiem jedno, ze trudno jej żyć w tym miejscu bo rozice zgineli ne daleko i nie ma przyjaciół..
Wyszłyśmy od Michel. Zostały nam tylko dwie godziny do samolotu więc postanowiłayśmy tochę pochodzić i iść na lotnisko.
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ...
*Oczami Laury*
Mamy lecieć jeszcze godzinkę (wymyśliłam, ze godzina bo nie wiem ile się leci z Paryża do NY a już lecą ok 2 godzin..od aut.). Vanessa śpi a ja postanowiłam się przejść po samolocie.. Nagle stewardessa powiedziała, że lot jest w szybszym tępie i za 30 minut będziemy. Doszłam do naszego miejsca i usiadłam obok Vanessy, ja siedziałam obok okna i patrzałam w piękne białe chmury do okoła nas. Nagle usłyszałam nie znajomy głos, był to jakiś chłopak który podszedł do mnie i spytał:
-hej jestem Maciek, a ty jesteś?-spytał nie pewnie
-cześć ja jestem Laura- uśmiechnełam się a on odwzajemnił uśmiech- do kąd lecisz- zapytałam
-do Las Vegas, a ty?
-ja do Nowego Yorku
Przerwał nam znajomy głos byłą to stewardessa i oznajmiła, ze za 10 minut lądujemy i powoli mamy zapinać pasy. Pożegnałam się z chłopakiem i zapiełam pasy. Po chwili obudziłąm Vanessę i powiedziałąm-
-Van za nie całe 10 minut londujemy
-ok, czy tylko ja przespałam całą podróż-zapytała
-tak-oznajmiłam
-a omineło mnie coś?- spytała z zaciekawieniem w głosie
-tak- powiedziałam- tamten chłopak-wskazałam na chłopaka- zagadał do mnie jak się nazywam
-i co dalej? Jak ma na imię?
-Maciek i leci do Las Vegas- powiedziałąm ze smutną mina
-szkoda, ze nie leci do NY, ale zaufaj mi poznasz kogoś jeszcze lepszego od niego!
-tak myślisz?-spytałam
-tak.. o lądujemy
10 MINUT PÓŹNIEJ..
*Oczami Vanessy*
Zadzwoniłam po taksówkę która po pięciu minutach przyjechała, spakowałyśmy waliski i pojechałyśmy do naszego nowego domu.
*Oczami Laury*
Nasz nowy dom był ogromny.. olbrzymia kuchnia:
jadalnia:
salon:
a ta poniższa sypialnia jest Vanessy:
Szanowna Pani Lauro!
Chcieliśmy Pani przekazać, że dostała się Pani do najlepszej tutaj w Paryżu szkoły ,,Music high school for gifted students'' (nazwa wymyślona przeze mnie.. od aut.). Proszę się jak najszybciej zdecydować czy zgadza się Pani na uczęszczanie do tej szkoły i skontaktować się z nami.
Dziękujemy dyrektor i nauczyciele szkoły ,,Music high school for gifted students''
*Oczami Laury*
Byłam zaskoczona, że mnie przyjeli, ale było mi szkoda zrezygnować z wyjazdu do Nowego Yorku, tym bardziej, że nie mam tu nikogo, a w NY mogę i chcę kogoś poznać więc zdecydowałam, że jade do Nowego Yorku i odpuszczę sobie tę szkołę.
-Lauro i co zdecydowałaś?- spytała się mie siostra
-postanowiłam, że rezygnuję ze szkoły i jade do..-nie skończyłam bo Vanessa mi przerwała
-napewno.. bo wiesz drugiej szansy nie będzie?!
-tak napewno, chcę jechać z toba i zacząć życie od nowa- odpowiedziałam z nie dokońca pewną miną
-ok cieszę się z twojego wyboru, to co idziemy do Michel?
-tak idziemy-odpowiedziałam
*Oczami Vanessy*
Wiedziałam, że Laura nie jest do końca pewna, ale wiem jedno, ze trudno jej żyć w tym miejscu bo rozice zgineli ne daleko i nie ma przyjaciół..
Wyszłyśmy od Michel. Zostały nam tylko dwie godziny do samolotu więc postanowiłayśmy tochę pochodzić i iść na lotnisko.
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ...
*Oczami Laury*
Mamy lecieć jeszcze godzinkę (wymyśliłam, ze godzina bo nie wiem ile się leci z Paryża do NY a już lecą ok 2 godzin..od aut.). Vanessa śpi a ja postanowiłam się przejść po samolocie.. Nagle stewardessa powiedziała, że lot jest w szybszym tępie i za 30 minut będziemy. Doszłam do naszego miejsca i usiadłam obok Vanessy, ja siedziałam obok okna i patrzałam w piękne białe chmury do okoła nas. Nagle usłyszałam nie znajomy głos, był to jakiś chłopak który podszedł do mnie i spytał:
-hej jestem Maciek, a ty jesteś?-spytał nie pewnie
-cześć ja jestem Laura- uśmiechnełam się a on odwzajemnił uśmiech- do kąd lecisz- zapytałam
-do Las Vegas, a ty?
-ja do Nowego Yorku
Przerwał nam znajomy głos byłą to stewardessa i oznajmiła, ze za 10 minut lądujemy i powoli mamy zapinać pasy. Pożegnałam się z chłopakiem i zapiełam pasy. Po chwili obudziłąm Vanessę i powiedziałąm-
-Van za nie całe 10 minut londujemy
-ok, czy tylko ja przespałam całą podróż-zapytała
-tak-oznajmiłam
-a omineło mnie coś?- spytała z zaciekawieniem w głosie
-tak- powiedziałam- tamten chłopak-wskazałam na chłopaka- zagadał do mnie jak się nazywam
-i co dalej? Jak ma na imię?
-Maciek i leci do Las Vegas- powiedziałąm ze smutną mina
-szkoda, ze nie leci do NY, ale zaufaj mi poznasz kogoś jeszcze lepszego od niego!
-tak myślisz?-spytałam
-tak.. o lądujemy
10 MINUT PÓŹNIEJ..
*Oczami Vanessy*
Zadzwoniłam po taksówkę która po pięciu minutach przyjechała, spakowałyśmy waliski i pojechałyśmy do naszego nowego domu.
*Oczami Laury*
Nasz nowy dom był ogromny.. olbrzymia kuchnia:
dwie łazienki:
salon:
sypialnie:
sypialnia poniżej moja:a ta poniższa sypialnia jest Vanessy:
A reszta sypialni jest jakby ktoś przyjechał
taras:
pokój muzyczny (móje ulubione pomieszczenie):
i na koniec basen z widobiem na cały dom:
Dom jest naprawdę wielki musiał kosztować nieskończoność, ale dom dostałyśmy od wujka.
Jest już naprawdę późno idę spać...
Hey <33 jak się podoba? Wiem, ze troche nudny, ale tak jakoś wyszedł.!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ;**
Ask.fm
Serdecznie zapraszam na mojego ask'a.! Pytać o wszystko dotyczące bloga i nie tylko, postaram się odpowiedzieć jak najlepiej umiem... <33
Ask.fm-http://ask.fm/JulixPlutowska
Ask.fm-http://ask.fm/JulixPlutowska
Rozdział 1. Wyjazd
*Oczami Laury*
Dziś wyjeżdżam z Paryża do Nowego Yorku.. mam nadzieję, że spotkam tam prawdziwych przyjaciół oraz kto wie prawdziwą miłość. Tutaj w Paryżu nie mam przyjaciół, najbliższymi mi osobami raczej osobą jest moja siostra Vanessa. Rodziców nie mam, ponieważ zgineli w katastrofie lotniczej gdzy wracali z Los Angeles do domu, przy londowaniu samolot nie wychamował i wpadł w przepaść.
*Oczami Vanessy*
Laura bardzo przeżywa to, że rodzice nie żyją, mi też jest trudno, ale musze być dzielna bo przecież musze się opiewkować moją siostrą. Wyjeżdżamy do NY po to by zacząć życie na nowo, bo Laura nie ma tu przyjaciół i po za tym chcemy się pozbierać po śmierci rodziców, któży zgineli ponad miesiąc temu i to na dodatek równo tydzień po moich urodzinach które były 08 lipca (ur. zmyśliłam sama.. od aut.).
Za cztery godziny mamy samolot, tak więc musimy być już gotowe.
-Laura?
-no co się stało?-odpowiedziała mi po chwili
-jesteś już spakowana?, bo jak nie to wiesz musisz się pośpieszyć, bo za cztery godziny samolot i jeszcze musimy odwiedzić Michel..
-tak jestem i wiesz co idź sama do Michel, przecież to twoja przyjaciółka-odpowiedziałą łkając
Podeszłąm do pokoju Laury i zauważyłam, że płacze..
-co się stało?-spytałam
-jak to co?! Nikogo nie mam poza tobą-wrzaskneła
-masz Michel, nieszkodzi, że jest moją przyjaciółką, ale przecież ciebie też bardzo lubi, i nie zostawię cię samej idziesz ze mną czy tego chcesz czy nie.!
-no tak, ok to ja się idę szykować- odzpowiedziała wycierając łzy
-to idź za godzinę przyjdź na dół to pójdziemy- uśmiechnełam się i już miałam wyjść, ale Laura chwyciła mnie za rękę mówiąc:
-kocham cię i przepraszam, że zachowuję sie jak pięcio latka-przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam uścisk i wyszłam..
*Oczami Laury*
Poszłam do łazienki ubrać się i ,,spożądzić'', ale przed tym zajrzałam do szafy i rozmyślałąm co na siebie włożyć (wmiarę wygodnego, ale ładnego)..
Po chwili wybrałąm taki zestaw:
Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam wcześniej wybrany zestaw, uczesałam moje bujne loki oraz zrobiłam lekki makijaż (lekki bo nie lubię mocnej tapety).
Zajeło mi to nie całą godzinę, po czym zeszłam na dół tak jak postanowiłam z Vanessą.
Już miałyśmy wychodzić, ale przed drzwiami zobaczyłyśmy pewnego mężczyznę był to...
Dziś wyjeżdżam z Paryża do Nowego Yorku.. mam nadzieję, że spotkam tam prawdziwych przyjaciół oraz kto wie prawdziwą miłość. Tutaj w Paryżu nie mam przyjaciół, najbliższymi mi osobami raczej osobą jest moja siostra Vanessa. Rodziców nie mam, ponieważ zgineli w katastrofie lotniczej gdzy wracali z Los Angeles do domu, przy londowaniu samolot nie wychamował i wpadł w przepaść.
*Oczami Vanessy*
Laura bardzo przeżywa to, że rodzice nie żyją, mi też jest trudno, ale musze być dzielna bo przecież musze się opiewkować moją siostrą. Wyjeżdżamy do NY po to by zacząć życie na nowo, bo Laura nie ma tu przyjaciół i po za tym chcemy się pozbierać po śmierci rodziców, któży zgineli ponad miesiąc temu i to na dodatek równo tydzień po moich urodzinach które były 08 lipca (ur. zmyśliłam sama.. od aut.).
Za cztery godziny mamy samolot, tak więc musimy być już gotowe.
-Laura?
-no co się stało?-odpowiedziała mi po chwili
-jesteś już spakowana?, bo jak nie to wiesz musisz się pośpieszyć, bo za cztery godziny samolot i jeszcze musimy odwiedzić Michel..
-tak jestem i wiesz co idź sama do Michel, przecież to twoja przyjaciółka-odpowiedziałą łkając
Podeszłąm do pokoju Laury i zauważyłam, że płacze..
-co się stało?-spytałam
-jak to co?! Nikogo nie mam poza tobą-wrzaskneła
-masz Michel, nieszkodzi, że jest moją przyjaciółką, ale przecież ciebie też bardzo lubi, i nie zostawię cię samej idziesz ze mną czy tego chcesz czy nie.!
-no tak, ok to ja się idę szykować- odzpowiedziała wycierając łzy
-to idź za godzinę przyjdź na dół to pójdziemy- uśmiechnełam się i już miałam wyjść, ale Laura chwyciła mnie za rękę mówiąc:
-kocham cię i przepraszam, że zachowuję sie jak pięcio latka-przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam uścisk i wyszłam..
*Oczami Laury*
Poszłam do łazienki ubrać się i ,,spożądzić'', ale przed tym zajrzałam do szafy i rozmyślałąm co na siebie włożyć (wmiarę wygodnego, ale ładnego)..
Po chwili wybrałąm taki zestaw:
Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam wcześniej wybrany zestaw, uczesałam moje bujne loki oraz zrobiłam lekki makijaż (lekki bo nie lubię mocnej tapety).
Zajeło mi to nie całą godzinę, po czym zeszłam na dół tak jak postanowiłam z Vanessą.
Już miałyśmy wychodzić, ale przed drzwiami zobaczyłyśmy pewnego mężczyznę był to...
Hey tu Julia i jak się wam podoba? Komętujcie <33 Wiem, że trochę krótki, ale dopiero się rozkręcam.. next może i jeszcze dzisiaj.! ;*
W następnym rozdziale: kto stał przed drzwiami? I co przyniósł? Czy siostry jednak się nie wyprowadzą do Nowego Yorku i zostaną w Paryżu?
Prolog
Laura Marano, 17 lat, brązowe włosy oraz oczy tego samego koloru. Jej pasią jest muzyka, gra na pianinie, pisze piosenki i podśpiewuje. Jest Ally w serialu ,,Austin & Ally''. Szczupła i ładna.
Raini Rodriguez, Trish z ,,Austina & Ally''. Przyjaciółka nie tylko sereialowa ale i w normalnym żeyciu Laury, Ross'a, Rydel oraz Calum'a. Ciemne włosy i oczy.
Calum Worthy, przyjaciel Ross'a, Rani i Laury. Rudzielec, należy do osób z dużym poczuciem humoru. Gra zabawnego i momentami romantycznego, gra też najleprzego przyjaciela Austina, Deza w serialu ,,Austin & Ally''
Vanessa Marano siostra Laury, ciemne włosy i oczy, ładna oraz co najważniejsze zakochana w Rocky'm z zespołu ,,R5'' (bracie Ross'a)
Zespół ,,R5'', Rydel Lynch ,Ross Lynch, Riker Lynch, Rocky Lynch i Ratliff, Ratliff to przyjaciel rodziny.. nazywają go po nazwisku bo wkońcu ,,R5''.
Ross Lynch, 17 lat, brązowe oczy i bląd włosy.Jego pasją jest tak samo jak pasją Laury (muzyka) jest w rodzinnym zespole ,,R5'', gra na gitarze, pianinie i wielu innych instrumentach, śpiewa i tańczy. Wysoki w porównaniu do Laury, przystojny.
Rydel Lynch, 22 lata, pomino tego wieku uwielbia kolor różowy oraz Hello Kitty.. Blondynka o ciemnych oczach, także gra w zespole rodzinnym ,,R5''. Bardzo lubi Laurę i tak jak jej rodzina oraz przyjaciele Rossa i Laury twierdzi, że ,,Oni powinni być razem, bo są dla siebie stworzeni''.
Calum Worthy, przyjaciel Ross'a, Rani i Laury. Rudzielec, należy do osób z dużym poczuciem humoru. Gra zabawnego i momentami romantycznego, gra też najleprzego przyjaciela Austina, Deza w serialu ,,Austin & Ally''
Vanessa Marano siostra Laury, ciemne włosy i oczy, ładna oraz co najważniejsze zakochana w Rocky'm z zespołu ,,R5'' (bracie Ross'a)
Zespół ,,R5'', Rydel Lynch ,Ross Lynch, Riker Lynch, Rocky Lynch i Ratliff, Ratliff to przyjaciel rodziny.. nazywają go po nazwisku bo wkońcu ,,R5''.
Ross i Laura bardzo się kochają, gdy dochodzi do wypadku Laury, Ross jest przy niej cały czas z nadzieją, że wyzdrowieje. Laura wychodzi ze szpitala i zauważa jakąś dziewczynę całującą jej chłopaka. CZY TO JUŻ BĘDZIE KONIE ICH ZWIĄZKU, CZY LAURA MU WYBACZY? Co będzie z ranami Laury? I czy Rydel i Rafflit się przyznają,n że są razem?
Już na chwilę dodam pierwszy rozdział :D
CAŁUJĘ :*****
Subskrybuj:
Posty (Atom)