niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 12. Powrót do domu.

Rozdział 12. Powrót do domu

Przez ponad 2 miesiące byłem na obozie z kumplami. Dziś wracam do domu, ciekawe co się działo pod moją nie obecność..-rozmyślałem jadąc do domu. 
Po kolejnej godzinie jazdy wreszcie dotarłem pod dom. Po chwili gdy otwarłem drzwi 
zauważyłem moją kochaną Rydel.
-Hej sis-zacząłem- coś mnie omineło?-zapytałem zaciekawiony
-Witaj braciszku, i do żeby trochę- zaśmiała się
-Mam czas-oznajmiłem uśmiechając się szeroko
Ryd (Rydel) opowiedziała mi między innymi o tym, ze Ross chodzi z Laurą, oraz, że teraz pewnie wracają od psychologa.
*Narrator*
W czasie gdy Rydel opowiadała swojemu bratu (Rylandowi) o Raurze do ich domu przyszedł zrozpaczony Ross.
-Jezus, Maria.. Ross co ci się stało?-zapytała z nutą zdziwienia i zdenerwowania blondynka
-Jestem debilem!-wykrzyczał na cały głos Ross
-Ale dlaczego?-dopytywała 
-Pocałowałem taką jedną dziewczynę, a Lau się dowiedziała
-Ross myślałam, że ją kochasz
-Bo kocham, nie wiem co mi odpierdoliło
-DO ŁÓŻEK WSZYSCY!-Zawołała Stormie wraz z mężem Markiem (rodzice Lynch).
-Ross miał dość i poszedł nie odzywając się słowem do nikogo.
-Mamo, Tato, wróciliście z Europy- powiedziała uradowana Rydel rzucając się na rodziców
-Tak, a teraz spać!-Odezwał się Mark
-Ale tato!-Zawołali wszyscy z wyrzutem 
-Nie ma Ale!- po tych słowach wszyscy w ekspresowym tępie pobieli do swoich pokoi.
Następnego dnia *Oczami Laury*
Obudziłam się rano czując, że leżę na czyimś torsie (klatce piersiowej). Po chwili zorientowałam się, że to Charlie, który obejmował mnie ramieniem.
Nie wiedząc czemu nie przeszkadzało mi to, a wręcz podobało.
-Przepraszam, że cię przytulam i że w ogóle leżymy razem- usłyszałam głos za mną. Nie był to nikt inny jak Charlie.
-Nie masz za co-oznajmiłam i uśmiechnęłam się 
-Skoro tak mówisz... Może coś zjemy? Co powiesz na naleśniki?-zapytał
-Pewnie, pomogę ci
Po chwili byliśmy w kuchni bruneta, a ja wpadłam na szatański pomysł. Po chwili z całej siły dmuchnęłam mąką niebieskookiemu prosto w twarz. Chwilę później on zrobił to samo. Po mimo tego, że byliśmy cali brudni kończyliśmy robienie, a po chwili dekorowanie naszych naleśników.
Po 10 minutach skończyliśmy pałaszować (jeść) nasze danie... Było wręcz wyborne.
Później zczepałam z siebie mąkę, przebrałam się w swoje wczorajsze ciuchy i szłam w stronę domu.

-Julia-

Hejka, jak się podoba?
Mam współ autorkę bloga, na razie ten rozdział jest jeszcze mój.
Komentujcie ;*

2 komentarze: