Szanowna Pani Lauro!
Chcieliśmy Pani przekazać, że dostała się Pani do najlepszej tutaj w Paryżu szkoły ,,Music high school for gifted students'' (nazwa wymyślona przeze mnie.. od aut.). Proszę się jak najszybciej zdecydować czy zgadza się Pani na uczęszczanie do tej szkoły i skontaktować się z nami.
Dziękujemy dyrektor i nauczyciele szkoły ,,Music high school for gifted students''
*Oczami Laury*
Byłam zaskoczona, że mnie przyjeli, ale było mi szkoda zrezygnować z wyjazdu do Nowego Yorku, tym bardziej, że nie mam tu nikogo, a w NY mogę i chcę kogoś poznać więc zdecydowałam, że jade do Nowego Yorku i odpuszczę sobie tę szkołę.
-Lauro i co zdecydowałaś?- spytała się mie siostra
-postanowiłam, że rezygnuję ze szkoły i jade do..-nie skończyłam bo Vanessa mi przerwała
-napewno.. bo wiesz drugiej szansy nie będzie?!
-tak napewno, chcę jechać z toba i zacząć życie od nowa- odpowiedziałam z nie dokońca pewną miną
-ok cieszę się z twojego wyboru, to co idziemy do Michel?
-tak idziemy-odpowiedziałam
*Oczami Vanessy*
Wiedziałam, że Laura nie jest do końca pewna, ale wiem jedno, ze trudno jej żyć w tym miejscu bo rozice zgineli ne daleko i nie ma przyjaciół..
Wyszłyśmy od Michel. Zostały nam tylko dwie godziny do samolotu więc postanowiłayśmy tochę pochodzić i iść na lotnisko.
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ...
*Oczami Laury*
Mamy lecieć jeszcze godzinkę (wymyśliłam, ze godzina bo nie wiem ile się leci z Paryża do NY a już lecą ok 2 godzin..od aut.). Vanessa śpi a ja postanowiłam się przejść po samolocie.. Nagle stewardessa powiedziała, że lot jest w szybszym tępie i za 30 minut będziemy. Doszłam do naszego miejsca i usiadłam obok Vanessy, ja siedziałam obok okna i patrzałam w piękne białe chmury do okoła nas. Nagle usłyszałam nie znajomy głos, był to jakiś chłopak który podszedł do mnie i spytał:
-hej jestem Maciek, a ty jesteś?-spytał nie pewnie
-cześć ja jestem Laura- uśmiechnełam się a on odwzajemnił uśmiech- do kąd lecisz- zapytałam
-do Las Vegas, a ty?
-ja do Nowego Yorku
Przerwał nam znajomy głos byłą to stewardessa i oznajmiła, ze za 10 minut lądujemy i powoli mamy zapinać pasy. Pożegnałam się z chłopakiem i zapiełam pasy. Po chwili obudziłąm Vanessę i powiedziałąm-
-Van za nie całe 10 minut londujemy
-ok, czy tylko ja przespałam całą podróż-zapytała
-tak-oznajmiłam
-a omineło mnie coś?- spytała z zaciekawieniem w głosie
-tak- powiedziałam- tamten chłopak-wskazałam na chłopaka- zagadał do mnie jak się nazywam
-i co dalej? Jak ma na imię?
-Maciek i leci do Las Vegas- powiedziałąm ze smutną mina
-szkoda, ze nie leci do NY, ale zaufaj mi poznasz kogoś jeszcze lepszego od niego!
-tak myślisz?-spytałam
-tak.. o lądujemy
10 MINUT PÓŹNIEJ..
*Oczami Vanessy*
Zadzwoniłam po taksówkę która po pięciu minutach przyjechała, spakowałyśmy waliski i pojechałyśmy do naszego nowego domu.
*Oczami Laury*
Nasz nowy dom był ogromny.. olbrzymia kuchnia:
dwie łazienki:
salon:
sypialnie:
sypialnia poniżej moja:a ta poniższa sypialnia jest Vanessy:
A reszta sypialni jest jakby ktoś przyjechał
taras:
pokój muzyczny (móje ulubione pomieszczenie):
i na koniec basen z widobiem na cały dom:
Dom jest naprawdę wielki musiał kosztować nieskończoność, ale dom dostałyśmy od wujka.
Jest już naprawdę późno idę spać...
Hey <33 jak się podoba? Wiem, ze troche nudny, ale tak jakoś wyszedł.!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz