Dziś wyjeżdżam z Paryża do Nowego Yorku.. mam nadzieję, że spotkam tam prawdziwych przyjaciół oraz kto wie prawdziwą miłość. Tutaj w Paryżu nie mam przyjaciół, najbliższymi mi osobami raczej osobą jest moja siostra Vanessa. Rodziców nie mam, ponieważ zgineli w katastrofie lotniczej gdzy wracali z Los Angeles do domu, przy londowaniu samolot nie wychamował i wpadł w przepaść.
*Oczami Vanessy*
Laura bardzo przeżywa to, że rodzice nie żyją, mi też jest trudno, ale musze być dzielna bo przecież musze się opiewkować moją siostrą. Wyjeżdżamy do NY po to by zacząć życie na nowo, bo Laura nie ma tu przyjaciół i po za tym chcemy się pozbierać po śmierci rodziców, któży zgineli ponad miesiąc temu i to na dodatek równo tydzień po moich urodzinach które były 08 lipca (ur. zmyśliłam sama.. od aut.).
Za cztery godziny mamy samolot, tak więc musimy być już gotowe.
-Laura?
-no co się stało?-odpowiedziała mi po chwili
-jesteś już spakowana?, bo jak nie to wiesz musisz się pośpieszyć, bo za cztery godziny samolot i jeszcze musimy odwiedzić Michel..
-tak jestem i wiesz co idź sama do Michel, przecież to twoja przyjaciółka-odpowiedziałą łkając
Podeszłąm do pokoju Laury i zauważyłam, że płacze..
-co się stało?-spytałam
-jak to co?! Nikogo nie mam poza tobą-wrzaskneła
-masz Michel, nieszkodzi, że jest moją przyjaciółką, ale przecież ciebie też bardzo lubi, i nie zostawię cię samej idziesz ze mną czy tego chcesz czy nie.!
-no tak, ok to ja się idę szykować- odzpowiedziała wycierając łzy
-to idź za godzinę przyjdź na dół to pójdziemy- uśmiechnełam się i już miałam wyjść, ale Laura chwyciła mnie za rękę mówiąc:
-kocham cię i przepraszam, że zachowuję sie jak pięcio latka-przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam uścisk i wyszłam..
*Oczami Laury*
Poszłam do łazienki ubrać się i ,,spożądzić'', ale przed tym zajrzałam do szafy i rozmyślałąm co na siebie włożyć (wmiarę wygodnego, ale ładnego)..
Po chwili wybrałąm taki zestaw:
Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam wcześniej wybrany zestaw, uczesałam moje bujne loki oraz zrobiłam lekki makijaż (lekki bo nie lubię mocnej tapety).
Zajeło mi to nie całą godzinę, po czym zeszłam na dół tak jak postanowiłam z Vanessą.
Już miałyśmy wychodzić, ale przed drzwiami zobaczyłyśmy pewnego mężczyznę był to...
Hey tu Julia i jak się wam podoba? Komętujcie <33 Wiem, że trochę krótki, ale dopiero się rozkręcam.. next może i jeszcze dzisiaj.! ;*
W następnym rozdziale: kto stał przed drzwiami? I co przyniósł? Czy siostry jednak się nie wyprowadzą do Nowego Yorku i zostaną w Paryżu?
Krótki musze przyznać, ale super!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOkejka ;)