Chłopak się obudził i mnie przytulał,kroki były coraz głośniejsze,i nagle ktoś wpadł do pokoju.A tą osobą jest........
A tą osobą był Charlie.
Charlie. To nie był ten Charlie który mnie wspierał, przytulał, śmieszył. To był Charlie który miał oczy pełen złości i smutku jednocześnie. Przybliżał się do nas, bałam się.
-Po jaką cholerę tu przyszłeś?!- krzyknął blondyn. -Po Laurę, nie zasługujesz na nią!- odpowiedział szatyn dziwnym głosem. Prawdopodobnie się upił, było czuć od niego alkohol. -Ona nigdzie nie pójdzie z tobą! -Skąd wiesz, co? Przez cały czas byłem z nią kiedy ty lizałeś się z inną! -PRZESTANCIE!- krzyknęłam. -Charlie ja zostaję tutaj, możesz sobie iść.- kończę. -Jak możesz?! Wierzysz temu dupkowi, może cię zdradzić znowu! -Nie mam zamiaru o tym rozmawiać, o tej godzinie.- tłumaczę, prowadząc Charliego do drzwi. -O nie kochana. Dam ci wybór: ja albo on.- co? Jak on może stawiać mi ultimatum? Moja odpowiedź jest łatwa - Wybieram Rossa. Teraz możesz sobie iść.- kończę. -Ale... -Słyszałeś, idź sobie.- mówi Ross. Charlie nareszcie opuszcza dom. -Ross, przepraszam. -Za co? -Za wszystko. Za to że go tutaj zaprosiłam, za to że on tu przy...- nie dokończyłam zdania bo blondyn mnie pocałował. Ten pocałunek miał tą delikatność i miłość w sobie. Całowaliśmy się dalej. Położyłam się na łóżku, on był na mnie. Zaczął całować moją szyję. Kocham go. Kocham za wszystkie jego czyny. Jego usta są miękkie. Jego ręce zaczynają ściągać moją koszulkę ale go zatrzymuję. -Ross, nie mogę. -Dlaczego?- pyta zdziwiony. -Nie jestem jeszcze na to gotowa. -Oh, przepraszam.- odpowiada. Kładzie się obok mnie, a ja kładę moją głowie na jego torsie. -Kocham cię.- mówi. -Ja też.- odpowiadam i kieruję się do krainy snów, gdzie układam swoje życię z Rossem.
Hej wszystkim! Mam nadzieje że spodobał się ten rozdział! Do zobaczenia! xx
~Naty~
Charlie. To nie był ten Charlie który mnie wspierał, przytulał, śmieszył. To był Charlie który miał oczy pełen złości i smutku jednocześnie. Przybliżał się do nas, bałam się.
-Po jaką cholerę tu przyszłeś?!- krzyknął blondyn. -Po Laurę, nie zasługujesz na nią!- odpowiedział szatyn dziwnym głosem. Prawdopodobnie się upił, było czuć od niego alkohol. -Ona nigdzie nie pójdzie z tobą! -Skąd wiesz, co? Przez cały czas byłem z nią kiedy ty lizałeś się z inną! -PRZESTANCIE!- krzyknęłam. -Charlie ja zostaję tutaj, możesz sobie iść.- kończę. -Jak możesz?! Wierzysz temu dupkowi, może cię zdradzić znowu! -Nie mam zamiaru o tym rozmawiać, o tej godzinie.- tłumaczę, prowadząc Charliego do drzwi. -O nie kochana. Dam ci wybór: ja albo on.- co? Jak on może stawiać mi ultimatum? Moja odpowiedź jest łatwa - Wybieram Rossa. Teraz możesz sobie iść.- kończę. -Ale... -Słyszałeś, idź sobie.- mówi Ross. Charlie nareszcie opuszcza dom. -Ross, przepraszam. -Za co? -Za wszystko. Za to że go tutaj zaprosiłam, za to że on tu przy...- nie dokończyłam zdania bo blondyn mnie pocałował. Ten pocałunek miał tą delikatność i miłość w sobie. Całowaliśmy się dalej. Położyłam się na łóżku, on był na mnie. Zaczął całować moją szyję. Kocham go. Kocham za wszystkie jego czyny. Jego usta są miękkie. Jego ręce zaczynają ściągać moją koszulkę ale go zatrzymuję. -Ross, nie mogę. -Dlaczego?- pyta zdziwiony. -Nie jestem jeszcze na to gotowa. -Oh, przepraszam.- odpowiada. Kładzie się obok mnie, a ja kładę moją głowie na jego torsie. -Kocham cię.- mówi. -Ja też.- odpowiadam i kieruję się do krainy snów, gdzie układam swoje życię z Rossem.
Hej wszystkim! Mam nadzieje że spodobał się ten rozdział! Do zobaczenia! xx
~Naty~