niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 17

Chłopak się obudził i mnie przytulał,kroki były coraz głośniejsze,i nagle ktoś wpadł do pokoju.A tą osobą jest........

A tą osobą był Charlie.


Charlie. To nie był ten Charlie który mnie wspierał, przytulał, śmieszył. To był Charlie który miał oczy pełen złości i smutku jednocześnie. Przybliżał się do nas, bałam się.
-Po jaką cholerę tu przyszłeś?!- krzyknął blondyn. -Po Laurę, nie zasługujesz na nią!- odpowiedział szatyn dziwnym głosem. Prawdopodobnie się upił, było czuć od niego alkohol. -Ona nigdzie nie pójdzie z tobą! -Skąd wiesz, co? Przez cały czas byłem z nią kiedy ty lizałeś się z inną! -PRZESTANCIE!- krzyknęłam. -Charlie ja zostaję tutaj, możesz sobie iść.- kończę. -Jak możesz?! Wierzysz temu dupkowi, może cię zdradzić znowu! -Nie mam zamiaru o tym rozmawiać, o tej godzinie.- tłumaczę, prowadząc Charliego do drzwi. -O nie kochana. Dam ci wybór: ja albo on.- co? Jak on może stawiać mi ultimatum? Moja odpowiedź jest łatwa - Wybieram Rossa. Teraz możesz sobie iść.- kończę. -Ale... -Słyszałeś, idź sobie.- mówi Ross. Charlie nareszcie opuszcza dom. -Ross, przepraszam. -Za co? -Za wszystko. Za to że go tutaj zaprosiłam, za to że on tu przy...- nie dokończyłam zdania bo blondyn mnie pocałował. Ten pocałunek miał tą delikatność i miłość w sobie. Całowaliśmy się dalej. Położyłam się na łóżku, on był na mnie. Zaczął całować moją szyję. Kocham go. Kocham za wszystkie jego czyny. Jego usta są miękkie. Jego ręce zaczynają ściągać moją koszulkę ale go zatrzymuję. -Ross, nie mogę. -Dlaczego?- pyta zdziwiony. -Nie jestem jeszcze na to gotowa. -Oh, przepraszam.- odpowiada. Kładzie się obok mnie, a ja kładę moją głowie na jego torsie. -Kocham cię.- mówi. -Ja też.- odpowiadam i kieruję się do krainy snów, gdzie układam swoje życię z Rossem.





Hej wszystkim! Mam nadzieje że spodobał się ten rozdział! Do zobaczenia! xx
~Naty~

wtorek, 5 sierpnia 2014

Już jest !! ♥

Już jest teledysk R5 do piosenki Heart Made Up On You. A oto link do niego http://vimeo.com/m/102598158


~Karola~

wtorek, 15 lipca 2014

Spam i mini notka od Naty

Hejka wszystkim!
Jestem Naty (Natalia), współautorka tego bloga :D
Chcę was zaprosić do mojego drugiego bloga gdzie prowadzę go sama:  http://the-raura-story.blogspot.com
Rozdziały są dodawane od poniedziałku do piątku.
Jestem szczęśliwa że tutaj współpracuję z moją kochaną Carlą (Karolą), bo ten blog jest świetny!
Całusy :*
~Naty~

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 16 część 2 "Rozpacz"

*Narrator*
Laura była na Ross'ie. Mieli ochotę się pocałować.*Laura*Powoli się do siebie zbliżaliśmy.Niestety ktoś nam to przerwał.A kto ? No oczywiście, że moja "kochana"siostrunia.-Sorry gołąbki,ale jedziemy.Zbierać się już.-powiedziała czarnowłosa.Do domu jechaliśmy w ciszy.Tak jakby do domu,ale Lynch'ów.W czasie jazdy ani ja ani Ross nie odzywaliśmy się do siebie po tym incydencie.Nie wiem co ja mam robić.Pooglądaliśmy film i potem Rydel ustawiała gdzie i kto z kim ma spać.Wiedziałam,że to wykorzysta.Ja miałam spać u Ross'a a siostra u Rik'a.*Narrator*W pokoju gościnnym trzeba było posprzątać więc Delly powiedziała żeby Lau spała z Ross'em a Vanessa z Riker'em. Cała Czwórka nie zgadzała się ale siostra Lynch'ów powiedziała że jeśli nie zrobią tego, to muszą przez miesiąc  wozić ją na rękach [bez sensu xD]. Zgodzili się. Zjedli kolację i Potem bawili się i śpiewali do 22:00. Nadszedł czas iść spać.-Ryd mam pytanie.-Zapytała młodsza Marano.-Tak kochana ?-Masz może jakąś pidżame dla mnie ?-Niestety nie Lau.Niespodziewanie podszedł do nich blondyn i zaproponował.-Lau dam ci moją koszulkę. Chodź do mnie do łazienki,przebierzesz się.-Wiesz...Skoro nie mam innego wyjścia to ok,chodź.Blondyn złapał ją za rękę i poszli,a Rydel ucieszona ze swojego planu pobiegła do swojego pokoju i odtańczyła swój taniec szczęścia.Wróćmy może do Raury.Laura poszła do łazienki i po paru minutach wróciła.Kiedy Ross ją zobaczył, otworzył buzie ze zdziwienia, bo była bardzo seksowna. -Co się tak na mnie gapisz ? Coś nie tak ?-zapytała się trochę zmieszana.-Ehm...wyglądasz pięknie w mojej koszulce.Laura lekko się zarumieniła słysząc słowa z ust blondaska.-Dziękuje-uśmiechnęła się-może chodźmy już spać,jestem zmęczona ?-zapytałaPołożyła się na łóżku. On też tak zrobił. W pewnym momencie spojrzeli sobie w oczy. Ross nie mógł się powstrzymać.-Brakuje mi ciebie,brakuje mi kiedy cie całowałem, przytulałem i rozśmieszałem.-mówił tonąc w jej rozpływających się w czekoladzie oczach.Szatynka postanowiła też się odezwać.-Mi też. Ale na razie chce przyjaźni. Kocham cie,ale mam jeszcze ból na moim sercu.-mówiła jak zaczarowana patrząc w jego piękne oczęta.Ross wiedział co zrobił i rozumiał dziewczynę,ale mówił sobie w duchu,że mimo wszystko będzie walczył.Leżeli tak koło siebie.Brakowało im swoich czułości. Po zastanowieniu się Ross objął Laure,ona się bardziej w niego w tuliła i oboje usneli.
*Laura*
Obudziłam się w białym pokoju,przypięta kabelkami do jakiś maszyn,które pikały.Po chwili do pomieszczenia wszedł lekarz a za nim Ross.-Widzę,że się pani już obudziła,jak się czujesz ?-zapytał.-Mam ból głowy,noga boli,nie mogę nią ruszać.-powiedziałam zgodnie z prawdą.-No dobrze,zaraz zawołam pielęgniarkę da ci coś na ból głowy,a noga,nogę masz w gipsie,jeżeli kość się nie zrośnie.....nie będziesz mogła już więcej chodzić.-powiedział i wyszedł.Zostałam sama z blondynem.-Jak się czujesz ? Wszystko w porządku ?-zadawał mi pytania.-Wszystko mnie boli,Ross co się stało,dlaczego tu jestem, nic nie pamiętam ?-To wszystko moja wina.-Nie rozumiem,jak twoja wina ?-Kiedy byliśmy na spacerze zauważyliśmy Charliego,podbiegłaś do niego a on po prostu odepchał ciebie na ulice,nie zdążyłaś uciec i potrącił cie tir.A ja zamiast pomóc,stałem tam jak kołek nic nie robiąc,to moja wina,nie nawidze siebie za to.-mówił płacząc.-Ross uspokój się to nie twoja wina.Nie wiedziałeś co robić rozumiem.-To nie jesteś na mnie zła ?-Nie jestem,a gdzie reszta ?-zapytałam.Ale on nie odpowiadał.-Ross-ponowiłam próbe.-Jak ci to powiedzieć,tak delikatniej....-Gadaj,chce wiedzieć-czekałam na odpowiedź.-Kiedy lekarz zadzwonił do Van i wszystko powiedział,ona spakowała się i wyjechała,powiedziała,że nie będzie żyła z kaleką...innymi słowy....-Zostawiła mnie-dokończyłam.-A reszta mojego rodzeństwa zrobiła to samo....-kiedy to powiedział,zaczęłam płakać.-A ty....kiedy masz....samolot ?-zapytałam wciąż łkając.-Jaki samolot ? Gdzie ? O czym ty mówisz ?-podniósł się z krzesła.-No skoro wszyscy mnie zostawili,to i ty mnie zostawisz,pojedziesz do rodzeństwa swojego.-Nie.-Co nie ? Nie rozumiem.-Nie,nie zostawie ciebie.Będę przy tobie cały czas,będę pomagał.-Przecież jestem kaleką,każdy mnie opuszcza. Ty kiedyś też to zrobisz.-Nie zrobię, jesteś dla mnie wszystkim.-Ale ja jestem kaleką,kto mnie ze chce !-krzyknęłam i wybuchnęłam płaczem.On nie zwracając na to że mocze jemu koszulkę,przytulał mnie mocno.-Nie jesteś kaleką,kość się zrośnie,zobaczysz,wszystko jeszcze się ułoży.-pocierał ręką moje plecy,dodając mi otuchy.-Kiedy mnie stąd wypiszą ?-Dopiero tu trafiłaś,a już chcesz wychodzić-uśmiechnął się.Wybuchnęłam śmiechem.-No co ?-zapytał.-Nic,po prostu jesteś kochany,dziękuje że jesteś tu ze mną.-przytuliłam go.-No problem.
*Tydzień później*
Dzisiaj wypisali mnie ze szpitala.Każdy kto się dowiedział o moim wypadku,zostawił mnie. Wyjątkiem jest tylko Ross,bardzo się o mnie troszczy,pilnuje,pomaga.Cały czas jest przy mnie. Wyrzucili mnie z Austina & Ally a Ross sam odszedł,Kevin & Heat wysyłają nam pieniądze, chociaż tak pomagają.
*Dwa tygodnie później*
Ross wyciągnął mnie na spacer,ciężko się chodzi z nogą w gipsie,co chwile uderzałam o coś,to o ławkę,to o krawężnik.Doszliśmy do parku,Ross posadził mnie na ławce i odszedł kawałek,aby odebrać telefon.Był trochę wkurzony,blady,krzyczał,ale nie słyszałam z kim i o czym,był za daleko.
Wrócił i się nie odzywał,denerwowało mnie to.Szliśmy do domu,dalej nic nie mówił.Postanowiłam sama się go o to zapytać.-Ross co się stało ? Po tym telefonie w ogóle się nie odzywasz,o co chodzi ?-Bo...y...bo....rodzeństwo chce,żebym do nich wyjechał.-mówił nie patrząc na mnie.Wiedziałam, że coś kręci, ale już w to nie w nikałam,będzie chciał porozmawiać to samo przyjdzie.-Zrobie nam popcornu i oglądniemy film,co ty na to ?-mowił dając mi pudełko z płytami,a sam poszedł do kuchni. Wybrałam jakieś romansidło i oglądaliśmy.Nie obyło się bez komentarzy i płaczu z mojej strony.Po filmie poszliśmy spać.W nocy słysząc hałasy obudziłam się i wtuliłam bardziej w Ross'a.Chłopak się obudził i mnie przytulał,kroki były coraz głośniejsze,i nagle ktoś wpadł do pokoju.A tą osobą jest........
———————————————Hejo miśki to ja Karola z nowym rozdziałem.Ten rozdział nie pisałam sama.Pisała go ze mną Naty.
Naty jest moją pomocnicą,współautorką bloga,jest świetna,ma talent,moja kochana sis.Julia odeszła,nie miała pomysłów.
Zapraszam do komentowania.
~Karola~

czwartek, 12 czerwca 2014

Przeprosiny

Wiem miał być rozdział do niedzieli ale będzie w poniedziałek lub we wtorek przepraszam
~Karola~

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Przeprosiny i niespodzianka ;)

Hej wam,wiem miał być rozdział. Przepraszam zawsze miałam coś na głowie,to szkoła,to testy,to szpital i wogóle. Więc was przepraszam. Możecie krzyczeć,wygarniać mi itd. Ale mam dla was niespodzianke.
A więc.......bedzie rozdział.
Rozdział powinien pojawić się w tym tygodniu,dokładnie nie wiem kiedy sie wyrobię. Ale napewno bedzie w tym tygodniu kochani. Cieszycie się ?
~Karola~

poniedziałek, 19 maja 2014

Takie sobie krótkie opowiadanko


†NARRATOR†
Opowiem wam historię, nie dość długom, ale historię...
Para przyjaciół, chłopak, dziewczyna i łączące ich uczucie. Uczulcie większe niż to, które łączy przyjaciół. Obaj wiedzieli, że ta druga osoba ją kocha, nawet byli razem. No właśnie byli... Cóż, nie wypaliło, ale dali sobie czas i postanowili, że gdy nadejdzie odpowiedni moment znów się zejdą. W szkole na przerwach ciągle siadali obok siebie, a broń Boże ktoś ich rozdzielił. On ciągle Ją zaczepiał śmiejąc się, że się z Nią 'droczy'. Było dobrze, ale życie ma już to do siebie, że nie może być za dobrze...
Pewnego dnia zdarzyło się coś, co przerwało tą sielankę.
Co to było?
Zaczęło się od bólu nogi, a okazało się, że chłopak ma nowotwór w pachwinie.
Niby nie groźny, ale zawsze jest szansa, że to może się zmienić i rak będzie złośliwy.
Za parę dni miał mieć wycinane te gówno, za przeproszeniem, ale co będzie dalej tego nie wie nikt...

OPOWIEŚĆ ZAKOŃCZONA TAK, A NIE INACZEJ, PONIEWAŻ NIE WIEM CO BĘDZIE DALEJ... TA HISTORIA JEST Z ŻYCIA WZIĘTA, Z ŻYCIA MOJEGO I MOJEGO PRZYJACIELA, TO HISTORIA: MOJA, JEGO... NASZA :(